Przez 15 lat gry w WTA była siłą, z którą trzeba się liczyć. Teraz czas na drugi akt CoCo Vandeweghe.
CoCo Vandeweghe była petardą tenisisty. Jeśli obejrzałeś tylko jeden z jej meczów, łatwo było rozpoznać pasję i entuzjazm. Miała serce na dłoni i zawsze wiedziało się, jak czuje się Vandeweghe, bo pozwalała, żeby to wszystko wyszło na jaw.
Przez 15 lat szturmem zdobywała WTA, docierając do pierwszej dziesiątki w grze pojedynczej, wygrywając turniej wielkoszlemowy w grze podwójnej i reprezentując drużynę USA na międzynarodowych zawodach, jak również kogokolwiek innego w grze. Podobnie jak jedna z wielu wybitnych sportowców w swojej rodzinie, wiedziała również, kiedy należy się pożegnać i jak to zrobić we właściwy sposób. Zeszłej jesieni Vandeweghe odłożył rakietę i sięgnął po mikrofon. W ciele Amerykanina nie ma ani krzty nieśmiałości, za to kryje się w nim bogactwo wiedzy i doświadczenia zdobyte podczas kariery u szczytu tego sportu.
Vandeweghe dołączyła do podcastu Inside-In, aby przypomnieć sobie wspomnienia, które przeżyła na korcie, nazywając ją rezygnacją z gry jako zawodniczka i odnajdując swój głos w swoim drugim akcie.
Trudna decyzja o oficjalnym nazwaniu tego karierą zapadła jesienią 2023 roku, ale Vandeweghe zrozumiał sygnały znacznie wcześniej.
Pochodzi z cenionej, sportowej rodziny; jej mama była pływaczką olimpijską, a dziadek i wujek grali w NBA. Widziała więc na własne oczy, jak wygląda koniec kariery i zdała sobie z tego sprawę znacznie wcześniej niż inni. Ma dla siebie standardy, które zaczyna od praktyki, a kontuzje nie pozwoliły jej osiągnąć tego samego poziomu.
Vandewghe została uhonorowana swoim ostatnim występem w US Open we wrześniu ubiegłego roku, ale chciała zagrać ostatni turniej w swoim rodzinnym San Diego kilka tygodni później. Grała tam w deblu z Danielle Collins, nieustępliwą zawodniczką, której przed turniejem nie znała. Ale odpowiedziała na wezwanie i współpracowała z Vandewghe aż do finału, a po drodze rozpoczęła się nowa, piękna przyjaźń.
„Szczerze mówiąc, nie chodziło nawet o tenis. Po prostu dobrze się bawiliśmy, poznając się” – wspomina Vandeweghe. „To wycieczka i świetnie się bawiliśmy, to raczej komentarz z boku. Gdybyśmy mieli mikrofon, na pewno doszłoby do odwołania meczu. Za dużo gadaliśmy o naszych przeciwnikach”.
„To wycieczka i świetnie się bawiliśmy… Gdybyśmy mieli mikrofon, z pewnością byłoby to odwołanie. Za dużo gadaliśmy o naszych przeciwnikach” – Vandeweghe o grze w deblu z Collinsem w San Diego.
© Obrazy Getty’ego z 2023 r
Mając przed oczami rywalizację w tenisie, Vandeweghe wskoczyła do kabiny telewizyjnej. Było to naturalne rozwiązanie dla kogoś, kto ma mnóstwo wglądu do zaoferowania i nigdy nie wahał się przed wyrażeniem swojej opinii.
Jednak według Vandeweghe jej największym talentem do komentowania jest zrozumienie, jak to jest być po drugiej stronie równania oraz o czym gracze tak naprawdę lubią dyskutować i o co je pytają. Są pewne rzeczy, o których miała nadzieję usłyszeć więcej od nadawców w swojej karierze i robi wszystko, co w jej mocy, aby powiedzieć te rzeczy teraz, gdy ma szansę.
„Co robią te dziewczyny lub chłopaki, co sprawia, że są tak dobre? Dlaczego ich strzały są takie, a nie inne? Staram się to opisać jak najdokładniej” – stwierdziła Vandeweghe. „Pamiętam (pamiętam) głupie pytania, które mi zadano, gdzie byłem, stary, to najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem! I nie ma to żadnego wpływu na to, jak wygrałem mecz…
„Na szczęście udało mi się to zrobić kilka razy, więc zdecydowanie wyrównałam pytania, sprawiłam, że było zabawniej i bardziej ujmująco. Ponieważ wiele z tych dziewcząt ma wspaniałe osobowości i po prostu to wychodzi”.
Światła nigdy nie były zbyt jasne dla Coco Vandeweghe. Jako komentatorka z każdym dniem staje się coraz lepsza, atakując każde zadanie, jakby po raz kolejny rywalizowała o punkty rankingowe i nagrody pieniężne. Ważne jest jednak, aby zrozumieć, jak bardzo darzyła ją sympatią ze względu na całą tę pasję i jak ujmująca była dla siebie i przyszłych pokoleń tenisistów.
Vandeweghe nadal współpracuje z młodymi amerykańskimi graczami, mając nadzieję, że zostanie mentorem, którego nigdy nie otrzymała jako zawodniczka. Emerytowana sportsmenka wraca na narty po dwudziestu latach przerwy i ma mądrą radę, na której może polegać zarówno rodzina, jak i Bill Walton (jest to bliski przyjaciel jej dziadka, odwiedziła jego pokój Grateful Dead Tribute).
Nie mogła być bardziej sympatycznym gościem na Tennis Channel Inside-In, pokazując swoją naturalną umiejętność swobodnego łączenia tematów i historii. Vandewghe od dłuższego czasu jest stałym elementem amerykańskiego tenisa i to się nie zmieni w najbliższej przyszłości.
zabawne gry tenisowe dla początkujących