Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Marion Bartoli grającą w tenisa, od razu poczułem do niej niechęć. Nie wiem dlaczego. Być może dlatego, że była tak inna i niezwykła od reszty graczy na torze tenisowym.
Jeśli widziałeś którykolwiek z meczów Francuzki, wiedziałbyś dokładnie, o czym mówię. Wybryki Bartoliego na dworze nadają jej niemal komiczny charakter. W meczach ma własną procedurę skakania i skakania. Ale w przeciwieństwie do Rafaela Nadala, który na początku swoich meczów wykonuje swoją rutynę hop-and-jump, rutyna Bartoli rozciąga się na jej cały czas. Wielokrotnie ćwiczy swoje wymachy przed każdym punktem. Czuję się wyczerpujące samo patrzenie, jak to robi. Ruch serwisowy to kolejne drobiazgowe ćwiczenie, zwłaszcza sposób, w jaki trzyma rakietę – jej 4-calowy chwyt jest jednym z najcieńszych w grze.
Kilka gier w którejkolwiek z jej meczów, smugi jej czarnej grzywy rozpryskują się na jej twarzy i szyi – sprawiając, że wygląda, jakby była na głębokim końcu trzygodzinnego maratonu. I nie pomaga to, że Bartoli nie ma prototypowego ciała tenisowego. Od lat krytycy kwestionują jej kondycję i rozmiar.
Ale jak wszystko inne w życiu, przyzwyczajenie się do czegoś może zmienić twoją perspektywę. Bartoli ma jedne z najlepszych uderzeń parterowych w branży, a kiedy jest na szczycie swojej gry, może pokonać najlepszych. Nawet Serena Williams, którą Bartoli zdenerwował na Wimbledonie w 2011 roku, skomentowała: Grała dobrze. Powinna zawsze tak grać, a byłaby przynajmniej w pierwszej piątce. To jak, Wow, gdzie jest ten gracz przez resztę roku?
Poza umiejętnościami na boisku Francuzka jest samozwańczym geniuszem poza boiskiem, twierdząc, że ma IQ na poziomie 175, czyli o 40 punktów wyższy niż punkt odcięcia dla MENSA i lepszy niż te Alberta Einsteina, Stephena Hawkinga i Tomasz Edison.
Od przełomowego biegu do finału Wimbledonu w 2007 roku Francuzka utrzymuje się w pierwszej dziesiątce lub w jej okolicach dzięki wsparciu swojego ojca Waltera, lekarza, który porzucił swoje powołanie, aby trenować córkę w grze, o której niewiele wiedział. .
Marion i jej ojca łączyła bliska więź przez całą karierę – być może zbyt bliska. Bartoli nie chciał stosować się do wytycznych francuskiego Fed Cup, które zabraniały trenerom poszczególnych zawodników udziału w treningach drużynowych. W rezultacie przez kilka lat była trzymana z dala od francuskiego zespołu Fed Cup, a także nie była uprawniona do reprezentowania Francji na zeszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, co było jednym z jej osobistych marzeń.
Ale w zeszłym miesiącu Bartoli postanowiła zaadoptować dla siebie zmianę. Zwolniła ojca z jego obowiązków trenerskich i po nieudanej próbie przekonania Amelie Mauresmo, Bartoli zatrudnił byłego mistrza Wimbledonu Jana Novotnę jako swojego pełnoetatowego trenera.
Decyzja była co najmniej trudna. Bartoli była trenowana przez ojca od 22 lat, odkąd była małą dziewczynką. Rozmawiając z mediami w Dubaju, Francuzka skomentowała, czułam, że na tym etapie mojej kariery, kiedy mam tak duże doświadczenie, mogłabym spróbować trochę bardziej po swojemu lub inaczej. Ale nadal kocham mojego tatę. Nadal dzwonię do niego zaraz po meczu. To trudna decyzja. Nie powiem ciężko. Myślę, że ciężko. Ale wiesz, w pewnym momencie mojej kariery przechodziłem przez trudne decyzje. To pomogło mi być tam, gdzie jestem teraz…
Wiele zostało wspólnie omówionych, nie ma zerwania ani starcia, to tylko kulminacja długiej refleksji. Stało się to stopniowo; mój ojciec zawsze chciał dla mnie jak najlepiej i powiedział mi, że może będzie lepiej, jeśli spróbuję czegoś innego, aby zdobyć to, czego chcę: tytuł Wielkiego Szlema… Codziennie rozmawiam z nim przez telefon, nie ma problemu. Jesteśmy zawsze połączeni… Dla mnie idealnym scenariuszem byłoby być z kimś, kto pomoże mi wygrać Wielkiego Szlema.
Podobnie jak Bartoli, wielu z nas trzyma się tego, co znane i znane w życiu, nawet jeśli wydaje się, że to nie działa dla nas. Odkrywanie nieznanego i nieznanego może być dość przerażające. Ale Bartoli podjął decyzję. W wieku 28 lat, kiedy większość tenisistek myśli o życiu po tenisie, Bartoli postanowiła spróbować czegoś innego, aby wspiąć się na nowe wyżyny. Natychmiastową nagrodą dla niej jest powołanie do francuskiej drużyny Fed Cup, której kapitanem jest Mauresmo, a jeśli nadal gra do 2016 roku, z pewnością może mieć nadzieję, że zostanie powołana na Igrzyska Olimpijskie w Rio, kiedy miałaby 31 lat stary.
Wszyscy byliśmy tam w pewnym momencie – gdzie czujemy, że nie pasujemy do naszych rówieśników; może w szkole, na uczelni lub w naszym miejscu pracy; gdzie czujemy, że jesteśmy dziwni. Staramy się dopasować, staramy się ukryć nasze prawdziwe ja przed wzrokiem publicznym, wtopić się w tłum; boimy się, że jeśli tego nie zrobimy, możemy wystawać jak obolały kciuk.
Noszenie swoich dziwactw i dziwactw na rękawie wymaga odwagi. Marion Bartoli właśnie to zrobiła. I chociaż może być lubiana lub nielubiana, zdecydowanie powinna być szanowana.