Luke Jensen jest jednym z najbardziej oszalałych na punkcie tenisa ludzi na świecie i łatwo zrozumieć, dlaczego w tej czacie z Kamau Murrayem.
Jedno z najstarszych życiowych przysłów mówi, że jeśli znajdziesz pracę, którą kochasz, nie przepracujesz ani jednego dnia w swoim życiu. Jeśli to prawda, Luke Jensen wciąż szuka swojego pierwszego pracodawcy. Człowiek, który potrafi zaserwować asy obiema rękami, wkroczył na wielką skalę 39 lat temu, kiedy był numerem jeden na świecie juniorów zarówno w singlu, jak i deblu. To, co wydarzyło się od tego czasu, odzwierciedla próby i udręki, które wielu ludzi doświadcza w życiu. Triumfy. Komplikacje. Chwała. Nieszczęście. Mimo wszystko Luke Jensen nadal jest pozytywną siłą w grze, która dała jemu i jego rodzinie tyle radości. Dołączył do podcastu Tennis.com z Kamau, aby wspominać podróż w tenisie, która miała wszystkiego po trochu i wciąż nie została ukończona.
Relacje między gościem a gospodarzem są wspaniałe, co w dużej mierze wynika z ich wspólnych korzeni ze Środkowego Zachodu. Wychowanie Jensena w Michigan w połączeniu ze wspierającą rodziną dało mu wszystkie narzędzia na świecie, aby odnieść sukces. Gdy jego gra poszybowała w górę, zawodowcy wydawali się najbardziej logicznym krokiem. Tak było, dopóki nie spotkał się sam na sam z Arthurem Ashe, który zachęcił młodego zawodnika do pójścia na studia. „Kiedy Arthur Ashe mówi ci i udziela ci rad, bierz je. I ostatecznie była to najważniejsza decyzja, jaką podjąłem jako osoba, ponieważ zrobiłem wszystko, co powiedział, że mam zamiar zrobić” – wspomina Jensen po dziesięcioleciach. W USC pod okiem wielkiego trenera Dicka Leacha nauczył się nie tylko odnosić sukcesy indywidualnie, ale także przyczyniać się do osiągania celów zespołu. Studia umożliwiły Jensenowi rozwój osobisty, co umożliwiło rozkwit jego tenisa.
Pomimo jego sukcesów w juniorach i college'u jako gracz singlowy, to gra podwójna była priorytetem przez większość profesjonalnej kariery Jensena. Gra podwójna była najlepszą drogą do zarobienia na życie i ostatniego koncertu dla absolwenta USC i nie ma za co przepraszać. Jensen zdobył w sumie 10 tytułów, ale jeden wyraźnie przewyższa resztę. W 1993 roku wraz ze swoim młodszym bratem Murphym zaszokował tenisowy świat i wygrał French Open. To był bieg Kopciuszka, który zawierał nieprawdopodobne i mylące przemówienie w szatni jednego z największych graczy w historii. „Kiedy tak siedzimy i czekamy na zakończenie tego meczu (finał kobiet), przechodzi Johnny Mac” — wspomina Jensen. „Zatrzymuje się i wygłasza jedno z tych przemówień generała Pattona, takich jak:„ Chcę, żebyś zabrał tych facetów z powrotem na plaże Normandii ”” w odniesieniu do dwóch niemieckich graczy, z którymi Jensenowie mieli się spotkać w finale. Kiedy obie drużyny siedziały i słuchały tego, Jensen nie mógł powstrzymać się od śmiechu z faktu, że nic nie zostało utracone w tłumaczeniu dla jego biegle mówiących po angielsku przeciwników. „Gdy tylko tam wszedł i nakrzyczał na nas, wyszedł. A my pomyśleliśmy, co się właśnie stało? Ale to zdjęło przewagę.
Po zakończeniu kariery tenisowej Jensen zajmował się zarówno transmisją, jak i coachingiem. Prowadził kobiecą drużynę Syracuse przez kilka sezonów, a ostatnio był u steru drużyny New York Empire w World Team Tennis. W rzeczywistości zespół Murraya z Chicago Smash był o jeden punkt od zdobycia tytułu w 2020 roku, ale zwycięzca CoCo Vandeweghe otarł się o linię. Rany wciąż są świeże, jeśli chodzi o ten wynik, ale Murray w pełni uznaje i przypisuje trenerowi drużyny przeciwnej chęć powrotu jego drużyny tego dnia. „Oni już są przygnębieni, czują to” — wyjaśnił Jensen o swojej filozofii trenerskiej. „Wciąż możesz przegrać. Ale musisz zejść na dół, kołysząc się i po prostu mówiąc, będziemy się bawić lepiej niż wszyscy inni. Kontynuuj”.
Luke Jensen i Kamau Murray zajmują się wszystkimi podstawami, jakie ma do zaoferowania gra. Rozmawiają o zakupach, wspominają dobre i złe chwile i często się śmieją. Tenis dał możliwości i wigor wielu ludziom, którzy inaczej nie mieliby takiej szansy na satysfakcjonujące życie. Luke Jensen nadal poświęca się grze, która go ukształtowała, a tenis nie powinien brać tego za pewnik.