Sabine Lisicki z Niemiec
Sabine Lisicki nie raz była solą w ciele mistrzów French Open. W rzeczywistości w trzech z czterech poprzednich lat to Niemiec wyrzucił zwycięzcę w Paryżu z Wimbledonu. Ale nawet wtedy Niemka mogła nie wyobrażać sobie własnych szans w starciu z szalejącą Sereną Williams.
Światowy numer 1 był w biegu 77-3 od Wimbledonu w zeszłym roku i 34 meczów bez porażki, zmierzając do czwartej rundy konkursu. Lisicki jednak zamienił się w uśmiechniętego zabójcę – odwracając tabele z 16-krotnym mistrzem wielkiego szlema z ogromną wiarą i sensacyjną egzekucją w czasie kryzysu, aby dorównać sile i przebiegłości Sereny, aby odnieść niezwykłe, zdenerwowane zwycięstwo.
W dramatycznym meczu czwartej rundy na korcie centralnym – Lisicki zaatakował z werwą pierwszego seta, przeżył przegraną w środkowej fazie, po czym cudem dwukrotnie odzyskał siły w ostatnim secie po przełamaniu, by obronić niewiarygodne, ale przekonujące 6-2, Zwycięstwo 1-6, 6-4 w nieco ponad dwie godziny. To był wspaniały pokaz charakteru, rzadko spotykany obecnie w kobiecym tenisie, aby Lisicki spędzał czas z Sereną w tragicznych okolicznościach w ostatnim secie, zanim napisał scenariusz ogromnego zdenerwowania.
Williams zaczął ze zwyczajowym jadem, aby niepokoić Lisickiego już w pierwszym meczu – z woleja z forhendu i zwycięzcy z bekhendu na korcie, który odcisnął piętno na Niemcu. Po tym, jak Lisicki jakoś przeżył, aby utrzymać się w pierwszej grze, Serena narzuciła sobie uścisk miłości w następnej grze.
Odporna Niemka wykazywała ogromną determinację, ponieważ przeżyła kolejny przełom w trzeciej grze, zanim zaatakowała w czwartej. Zepchnęła Amerykanina do sześciu dwójek w grze, która trwała 18 punktów, zanim Williams wyciągnął kilka dużych serwów, aby utrzymać równowagę przy 2-2.
Serena odwzajemniła komplement już w następnym meczu, zmuszając Lisickiego do przegranej pięć razy w 16-punktowej grze, gdy bitwa zaczęła nabierać intensywności i długości. Drugi as serwisowy pomógł na chwilę Niemcowi zatrzymać Amerykanina.
Świat nr 1 rozpoczął kolejną grę od dwóch asów z rzędu, ale zakończył się czterema błędami, aby poddać się pierwszej popołudniowej przerwie. To był nagły zwrot, który przewrócił seta na głowę, a zirytowana Serena podarowała sobie przerwę w miłości w ósmym meczu, poddając pierwszego seta Lisickiemu.