Każdy z nich wygrał jeden kluczowy mecz, zanim ponownie naprawił tenisowy świat.
NOWY JORK — jak wielką różnicę może zrobić jedna gra. Wystarczy zapytać Coco Gauff i Novaka Djokovica. Obaj wyglądali, jakby byli na dobrej drodze do porażki w piątkowy wieczór z zainspirowanymi przeciwnikami. Obaj przełamali serwis w połowie meczu. Po tym obaj obrócili mecz o 180 stopni w swoją stronę i przez resztę drogi nie mieli żadnych problemów.
Dla Gauff wynik 3:3 nastąpił w drugim secie meczu trzeciej rundy z Elise Mertens. Do tego momentu Mertens był agresorem, spokojniejszym i skuteczniejszym zawodnikiem. Kiedy pochyliła się nad kortem i odepchnęła Gauffa, nie okazała żadnych oznak nerwów związanych z nocną sesją. Gauff zareagował, sięgając za dużo i przebijając kilka strzałów z dystansu o cal.
Jak stwierdziła Mary Carillo w kabinie komentatorskiej, blondyn, spokojnie zdeterminowany Mertens był „po prostu w pewnym sensie przyjemnie groźny”.
Trener Coco Gauff, Brad Gilbert, powiedział jej: „Musisz dorównać intensywności [Mertensowi]”.
Groziła Gauffowi przez cały pierwszy set i przez pięć pierwszych gemów drugiego seta, aż do momentu, gdy trafiła zwycięskiego forhenda i podwyższyła 30-15 na 3-3. Wtedy trener Gauff, Brad Gilbert, powiedział jej: „Musisz dopasować się do jej intensywności”. Być może co ważniejsze, właśnie wtedy Mertens popełnił podwójny błąd.
Był to jeden z niewielu błędów, jakie popełniła podczas skądinąd nieskazitelnego występu, ale nie ostatni. Dwa punkty później posłała długi bekhend. W momencie break pointu uderzyła szerokim forhendem. Mertens w końcu stał się człowiekiem, a Gauff w końcu się napalił. Kiedy obroniła break pointa po zdobyciu bramki przy stanie 4:3, była wolna od meczu i nie zamierzała przegrać kolejnego meczu po zwycięstwie 3:6, 6:3, 6:0.
„To typ zawodnika, który wkracza do akcji, jeśli da się jej coś krótkiego, zwłaszcza na bekhendzie” – powiedział Gauff o Mertensie. „Dobrze radziła sobie w ataku w tej końcówce”.
„Myślę, że po meczu z wynikiem 2:3 od razu przeszedłem do przodu. Myślę, że ustaliłem swój plan gry… Starałem się, aby grała z tyłu i nie uderzała w tylną nogę, jednocześnie wchodząc trochę częściej do gry, żeby wiedziała, że nie zamierzam zostawać z tyłu za każdym razem, gdy ona gra w obronie.
Kluczowy mecz Gauff miał miejsce w samym środku meczu, podobnie jak Djokovic. Podobnie jak Coco, miał do czynienia z pozornie pozbawionym nerwów, słabszym przeciwnikiem, Laslo Djere, który grał znacznie powyżej swojego normalnego poziomu. Djere w zasadzie pokonał Djokovica w pierwszych dwóch setach, uderzając nisko położonymi forhendami i dwuręcznymi backhandami od rogu do rogu i prawie nie pudłując.
„Tak dobrze trafiał w swoje miejsca” – powiedział Djokovic o swoim rodaku, zauważając, że piłka odbijała się słabiej niż zwykle w nocnych warunkach. „Wszystko było w jego strefie uderzenia, bardzo trudno było mi znaleźć rozwiązanie”.
Po „małej pogawędce dodającej sobie otuchy przed lustrem” podczas zwykłej przerwy w łazience, kiedy miał dwa sety przegrywające, Djokovic w końcu znalazł rozwiązanie w drugiej i trzeciej partii. Kopał trochę głębiej, zaczął uderzać piłkę z nieco większą siłą i, co najbardziej zauważalne, zaczął chrząkać po każdym strzale. Wymianki się wydłużały i można było wyczuć, że Djokovic pracuje ciężej niż wcześniej w obronie. Djere chyba też to poczuł, bo zaczął naciskać po raz pierwszy. Do stanu 40-30 nie trafił łatwym forhendem w siatkę. Down break point, po żmudnej wymianie, kolejny forhend trafił do siatki.
O 1:30 czasu lokalnego Djokovic zakończył swój pięciosetowy powrót.
© Obrazy Getty’ego
taniec rakietowy
Tłum wybuchł, Djokovic uniósł ręce nad głowę… a Djere, choć wyglądał, jakby miał zaraz przeżyć najważniejsze wydarzenie roku, nagle i bezsprzecznie wzniósł toast. Djokovic wygrałby 16 kolejnych meczów, a Djere tylko pięć.
„W trzecim podniosłem się na duchu” – powiedział Djokovic. „Tłum się w to wciągnął. Kiedy dostałem przerwę w trzeciej kwarcie, pomyślałem: „OK, mam szansę”. Grałem nieco bardziej agresywnie”.
Jeśli Djokovic i Gauff nadal będą zdobywać tytuły na tegorocznym US Open, możemy zapomnieć o piątkowych meczach w trzeciej rundzie. Zapomnimy, że każdy z nich wydawał się skazany na porażkę, dopóki nie wygra jednego kluczowego meczu i ponownie nie naprawi świata.