„Cieszę się, że tak dobrze ukończyłam huśtawkę na korcie ziemnym i że w pewnym sensie przeżyłam” — powiedziała numer 1 na świecie po walce z Karoliną Muchovą.
ZOBACZ: Finał Rolanda Garrosa kobiet
Iga Świątek wkroczyła na nieznane wody podczas sobotniego Rolanda Garrosa: trzeciego seta finału Wielkiego Szlema.
Chyba jej się tam nie podobało. Na początku uderzyła dłonią w głowę, pomstowała na swoją ławkę graczy i sarkastycznie pokazała swoim trenerom kciuk w górę po szaleńczym uderzeniu po ziemi. Nie było jasne, w jaki sposób ten strzał był ich winą, ale tenisiści, nawet tenisiści numer 1 na świecie, nie zachowują się racjonalnie, gdy widzą, że ważny tytuł wymyka im się z rąk.
Dominacja zawsze była M.O Świątka. w finałach. Z 13, które wygrała w ten weekend, 12 było w prostych setach, a większość z nich to wybuchy. Po półtora seta w Paryżu, rozwalała też Karolinę Muchovą. Świątek prowadziła 6:2, 3:0 z przeciwniczką, która rozgrywała swój pierwszy mecz tej rangi. Świątek nie musiał robić nic specjalnego, żeby się tam dostać. Grała solidny, konsekwentny tenis, a Muchova, naciskając, próbowała zrobić za dużo i zbyt często spudłowała.
Jednak bezpieczna gra i pozwolenie przeciwnikowi na implozję wiąże się z niebezpieczeństwem: co zrobisz, jeśli przestanie implodować? Gdy Muchova w końcu się rozluźniła i w drugim secie zaczęła odnajdywać rzuty rożne forhendem, Świątek próbowała zmienić biegi razem z nią i odebrać jej inicjatywę, ale nie dała rady. Uderzenia w ziemię, które zwykle kończą się zwycięzcami, zamiast tego zakończyły się błędami. Popełniła podwójny błąd i została przełamana przy stanie 4:4, a przy stanie 5:5 nie wykorzystała łatwego forhendu. Straciła osiem pierwszych punktów trzeciego seta i prowadziła 0:2
Świątek wygrała 25 z ostatnich 26 meczów w Roland Garros.
© 2023 Getty Images
stojak na buty tenisowe
Pół godziny wcześniej byliśmy w trakcie krachu Muchovej. Teraz wyglądało na to, że Świątek miał się rozpłakać na naszych oczach. Czy miała to, czego potrzeba, by się uratować? W kilku porażkach w tym sezonie – z Eleną Rybakiną w Melbourne i Indian Wells; do Barbory Krejcikovej w Dubaju - została w tyle i nie walczyła.
Tym razem Świątek znalazł odpowiedź. W trzecim secie Muchova serwowała przy stanie 2:1 i pokonała dwóch zwycięskich podań bekhendowych z prostej linii. Widać było, że wróciła pewność siebie w jej zamachach i że zostawiła za sobą przegrany drugi set. Nigdy więcej headbangingu, nigdy więcej gadania z trenerami. Od tego momentu nie dominowała, a Muchova nadal utrudniała życie swoim potężnym forhendem i dynamicznymi przejściami do siatki. Kiedy Świątek schodził na break pointa przy stanie 4:4, wyglądało na to, że Muchova może dokończyć zdenerwowanie.
Ale Świątek wykonała trudny bekhend i zdobyła ten punkt, utrzymała się z dwoma pierwszymi serwami i wyszła strzelając na swoim pierwszym punkcie zwrotnym na 5-4. Ostatecznie było to za dużo dla Muchovej, która popełniła dwa błędy forhendowe i dwukrotnie popełniła błąd w meczu. Świątek pochyliła się nad kortem zalana łzami: Tym razem zrobiła to na twardo.
„W trzecim secie nie chciałam żałować drugiego seta” – powiedziała Świątek. „Po prostu patrzyłem w przyszłość i powiedziałem sobie:„ OK, wiesz co? Po prostu dam z siebie wszystko”. Żadnego myślenia, żadnego lubienia, analizowania. Po prostu graj w moją grę, korzystaj z mojej intuicji, a to naprawdę pomogło.
Zobacz ten post na Instagramie
Jednak po raz pierwszy jej finał Wielkiego Szlema mógł się potoczyć inaczej. Chociaż Muchova niewiele brakowało do trofeum, było to również dla niej swego rodzaju zwycięstwo. W wieku 26 lat, po wielu kontuzjach w ostatnich latach, stworzyła sobie okazję do popisania się swoją pełną wdzięku wszechstronną grą i wykorzystała ją w pełni. W półfinale wygrała jeden z meczów roku, pokonując Arynę Sabalenkę, przegrywając 2:5 w trzecim meczu i prawie powtórzyła ten powrót w finale. Później jej przemówienie po meczu było hitem wśród publiczności i wyglądało na to, że prezenter trofeów, Chris Evert, walczył ze łzami. Jako zawodniczka i osobowość, Muchova byłaby idealnym dodatkiem do elity WTA.
„To dobre dla pewności siebie” — powiedziała o swoim biegu na drugie miejsce. „Mówi mi, że jestem w stanie to zrobić, osiągnąć tak duże wyniki. To bardzo motywujące, teraz czuję, że dam radę i na pewno spróbuję jeszcze raz się tam dostać i stoczyć walkę o tytuł na kolejnych etapach.”
Dla Świątek, która miała więcej wzlotów i upadków w 2023 roku niż podczas niemal bezbłędnej pierwszej połowy 2022 roku, zwycięstwo było swego rodzaju ulgą i dowodem na to, że potrafi stanąć na wysokości zadania i pokonać przeciwnika, który nie odchodzić łatwo.
„Cieszę się, że tak dobrze ukończyłam huśtawkę na korcie ziemnym i że jakoś przeżyłam” – powiedziała z uśmiechem. „Myślę, że już nigdy nie będę wątpić w swoją siłę, może z tego powodu”.
Różnica między butami do tenisa a butami do biegania