Iga Świątek jeździ kolejką górską Coco Gauff, aby „przetrwać” wietrzne warunki w Cancun

Właśnie wtedy, gdy Amerykanka wydawała się gotowa zepchnąć rywalkę do trzeciego seta, nie wykorzystała ośmiu serwisów z rzędu, po czym wróciła do „pipsów” i zapewniła Świątkowi zwycięstwo 6:0, 7:5.



Gdy raz usłyszysz sygnał serwisowy, nigdy nie wiesz, kiedy znów się pojawi. Możesz rozwiązać wszystkie swoje problemy techniczne i nie popełniać podwójnych błędów przez rok, ale możliwość, że powrócą – prawdopodobnie w bardzo nieodpowiednim momencie – nigdy całkowicie nie opuszcza Twojej głowy. Zapytaj Marię Szarapową lub Aleksandra Zvereva. Mimo wszystkich swoich sukcesów serwy miały tendencję do opuszczania ich właśnie wtedy, gdy ich najbardziej potrzebowały.

Zapytaj też Coco Gauff. A może poczekaj trochę, zanim to poruszysz.



W środę, gdy była o krok od wyrównania meczu WTA Finals z Igą Świątek po jednym secie, Amerykanka doznała nawrotu drgawek. W drugim secie serwowała przy stanie 5-4 i rozpoczęła mecz wysokiej klasy zwycięskim uderzeniem z połowy woleja, z którego John McEnroe byłby dumny. Gauff świętował pompowaniem pięścią, a Świątek ze spuszczoną głową wróciła do linii bazowej. Wyglądało na to, że trzeci set jest w przygotowaniu.

Pasek na łokieć tenisisty Aircast

Zamiast tego Gauff opuścił osiem serwisów z rzędu.

Świątek zdobyła swój 22. zestaw bajgli w sezonie i ustanowiła rekord 2:0 w Cancun.



Posłała je w taśmę, na sam dół siatki i nad linię serwisową. Pozornie nie wiadomo skąd straciła kontrolę nad zamachem. Mówię „pozornie”, ponieważ widzieliśmy to już wcześniej w przypadku Coco. Dwa lata temu wydawało się, że jej awans w rankingach może zostać poważnie opóźniony przez jej skłonność do podwójnych błędów. Ciężko jednak pracowała, aby rozwiązać ten problem, a w tym roku nawet swój pierwszy serwis zamieniła w główną broń, co było głównym powodem, dla którego zdobyła swój pierwszy tytuł Wielkiego Szlema podczas US Open.

Tym razem jednak krzyki ją kosztowały. Z 5-4, 15-0 straciła osiem punktów z rzędu. Zanim ponownie serwowała przy stanie 5:6, jej brak pewności siebie podczas tego strzału zarażał pozostałych. W momencie meczu Gauff najprościej wbił piłkę głową w siatkę i dał Świątkowi zwycięstwo 6:0, 7:5.



W obronie Gauffa wiatr, który wiał przez cały mecz, zaczął wzmagać się pod koniec drugiego seta. Mimo to Świątek dała sobie radę.

„Nie ma powodu, aby o tym myśleć” – stwierdził Świątek o warunkach. „Po prostu się do tego przystosuj i właśnie to próbowałem zrobić.

„Cieszę się, że udało mi się przeżyć”.

Przed załamaniem gry Gauffa mecz był opowieścią o dwóch bardzo różnych setach i opowieścią o dwóch bardzo różnych poziomach w stosunku do Coco. W pierwszym zawalił się jej forhend; spudłowała kilka na początku i szybko straciła pewność siebie w całej grze. W drugim secie przełamała się, znalazła pozory swojego zakresu i zaczęła łączyć forhendy z dużą rotacją górną z płaskimi bekhendami, tak jak to robiła, gdy zanotowała swoje jedyne zwycięstwo nad Świątkiem w Cincinnati.

Potem, gdy Coco wyprostowała statek, ten ponownie skręcił w złym kierunku. Świątek grała na tyle dobrze, że zdobyła 22. zestaw bajgli w sezonie i pobiła kolejkę górską Gauff w Cancun 2:0.