Dziennik Rolanda Garrosa 2017: Juan Martin del Potro i sztuka nie dławienia się

Juan Martin del Potro



O co chodzi z kapryśną pogodą i miastami, w których odbywają się Wielkie Szlemy? Na każdym majorze, w którym do tej pory uczestniczyłem, pogoda była tak nieprzewidywalna, jak uderzenie Nicka Kyrgios. W Melbourne padało, gdy tylko chmury miały na to ochotę, podczas gdy w Nowym Jorku pogoda oscylowała między nieznośnie wilgotną a gwałtowną burzą.

W Paryżu przez kilka pierwszych dni, kiedy odwiedziłem halę, było jasno i słonecznie, ale od wczoraj jest pochmurno i chłodno, ciągle grożąc zamieszaniem w harmonogramie. Dzisiaj deszcz się wstrzymał, dopóki Andy Murray i Juan Martin del Potro nie ukończyli długo oczekiwanego starcia w trzeciej rundzie, ale Kei Nishikori i Hyeon Chung nie mieli tyle szczęścia; ich mecz został przerwany właśnie wtedy, gdy sprawy zaczęły wyglądać ciekawie.



Zaletą opóźnień deszczowych jest to, że masz czas na udział w konferencjach prasowych, a także na pisanie. A o meczu Del Potro vs Murray można wiele napisać.

Istnieje teoria, że ​​im bardziej jesteś odsunięty od zjawiska – odległością lub jakąkolwiek inną miarą – tym łatwiej jest odrzucić to zjawisko jako coś, co można łatwo kontrolować. I chociaż nie jestem ekspertem w potwierdzaniu teorii, moje doświadczenie oglądania tenisa z trybun sprawiło, że uwierzyłem w ten.

Gdybyś śledził dzisiejszy mecz namiotowy, zwłaszcza pierwszy set, byłbyś skłonny drwić ze sposobu, w jaki Argentyńczyk „zadławił się”. W pierwszym secie miał cztery sety i zmarnował je wszystkie – najbardziej bolesnym z nich był podwójny błąd w dogrywce.



Ale gdy widzowie na Philippe Chatrier zobaczyli dwóch mężczyzn wymieniających się ostrymi uderzeniami w ziemię, czuli raczej współczucie niż pogardę dla Del Potro i jego trudnej sytuacji.

Marże w tenisie, jak w każdym sporcie, są niewielkie. W jednej chwili trafiasz genialny drugi serwis, który łapie linię i powoduje błąd powrotu, w następnej mijasz linię o cal i wykasłujesz podwójny błąd. Dotyczy to również uderzeń na ziemi; podczas gdy forhend Del Potro jest uważany za tak świetny, ponieważ jest mocny I bezpieczny, nie trzeba wiele, aby przekroczyć linię lub trafić na szczyt taśmy.

Tak, wielcy gracze mają tendencję do zarabiania na marginesach, „tworząc własne szczęście”, jak to się mówi. Ale te, które padają ofiarą praw prawdopodobieństwa, nie robią tego dlatego, że są mentalnymi karłami; po prostu nie są tak nieludzko ściskani jak wielcy.



Del Potro wiedział, że ma swoje szanse, nawet gdy wyładował ostatni forhend zestawu, który płynął szeroko o wąs. Poprosił sędziego o sprawdzenie znaku, ale nie miał radości. Trzeba jednak powiedzieć, że nie za bardzo spudłował – tak jak nie za bardzo spudłował drugi serwis na ustalonym punkcie. Gdyby oddał oba lub którekolwiek z tych strzałów, czy zamiast tego chwalilibyśmy jego wielką odwagę? Linia jest prawie zbyt cienka.

Ale potem wydarzyło się coś, co sprawiło, że zapomnieliśmy o przerażającym słowie na „c”. Kiedy Murray machał pięścią i siadał na krześle, Del Potro pozostał przy sieci z pochyloną głową i zgarbionymi ramionami, pozornie pogrążony w myślach.

Trwało to dobre dwie minuty, a widzowie na trybunach zaczęli niezręcznie mamrotać o stanie psychicznym Argentyńczyka. Czy nie był przekonany, że jego forhend wylądował, czy też był po prostu miażdżący rozczarowany, że pozwolił, by zestaw wyślizgnął mu się z rąk, mimo że miał tak wiele okazji?

W tamtym czasie trudno było powiedzieć. Ale później Argentyńczyk wyjaśnił, że rzeczywiście było to rozczarowanie. Za dużo frustracji, powiedział na pomeczowej konferencji prasowej. Nie mogłem uwierzyć, że przegrałem tego seta, bo miałem wiele okazji do wygrania.

Del Potro w końcu odzyskał panowanie nad sobą i dobrze poradził sobie z przełamaniem Murraya, podczas gdy ten ostatni służył do drugiego seta przy 5-4, ale wszyscy na arenie wiedzieli, że jego chwila minęła. Cokolwiek robił, wydawało się porywającą, ale ostatnią próbą przedłużenia meczu. Biorąc pod uwagę wszystkie problemy z kontuzjami, jakie miał ostatnio, nie było mowy, żeby przetrwał Murraya w czterech lub pięciu setach.

Del Potro powinien był wygrać tego pierwszego seta, a może gdyby tak było, on też by wygrał. Ale odrzucenie jego straty jako „duszenia” byłoby zbyt krótkie; po prostu poszedł za trochę za dużo w kluczowych punktach meczu i niefortunnie chybił celu właśnie wtedy, gdy miało to największe znaczenie.

W każdym razie tłum był gotów wybaczyć mu wszystkie wyimaginowane lub rzeczywiste wykroczenia z pierwszego setu. Mniej więcej w połowie drugiej pieśni DEL-PO! * klaś klaś klaś * DEL-PO! * klaś klaś klaś * zaczął rozbrzmiewać wokół areny za każdym razem, gdy wydawał się potrzebować inspiracji. A kiedy przebił Murraya do drugiego seta przy 5-5, całe miejsce wydawało się ożywić.

Odrodzenie Del Potro nie trwało długo, ale wsparcie tłumu tak. Krzyczeli ochryple na każdego zwycięzcę forhendu, którego uderzył, nawet w ostatnich etapach meczu. A kiedy schodził z kortu, otrzymał najgłośniejszy wiwat tego dnia, z kolejnymi pieśniami DEL-PO! DEL-PO! DEL-PO!.

Może można powiedzieć, że Del Potro się zakrztusił. Przynajmniej wie, że zawsze będzie miał coś, co złagodzi ból – miłość tłumu w jej najbardziej inspirującej i radosnej formie.

Najczęściej Problemy

Jak podnosić cięższe ciężary. Trening siłowy to świetny sposób na budowanie mięśni i poprawę formy, ale zwykle wymaga stopniowego przechodzenia na większe ciężary, aby uzyskać najlepsze wyniki. Cele ciała i sprawności każdego są inne, więc ...

Jak wyleczyć staw AC. Prawdopodobnie nazywasz staw AC (barkowo-obojczykowy) po prostu swoim „ramieniem”, a wszelkie urazy stawu nazywane są „separacją barku”. Technicznie rzecz biorąc, staw łączy obojczyk z ramieniem ...

„Strefa przyjaciela” - dwoje dobrych przyjaciół, z których jeden tęskni za drugim - to klasyczny problem w związkach i element wielu komedii romantycznych. Czy jesteście tylko dobrymi przyjaciółmi? Czy mógłbyś być kimś więcej? Jak przejść od zwykłych przyjaciół do ...