Rafael Nadal podczas przerwy medycznej z powodu kontuzji pleców podczas finału Australian Open 2014 przeciwko Stanislasowi Wawrinka
Sport, jak wszyscy wiemy, to nie tylko wyniki. Zwycięstwo i przegrana to dwa absolutne wymiary, które nadają sens każdemu sportowemu wysiłkowi, tak, ale jest milion innych niematerialnych aspektów, które sprawiają, że gra jest czymś więcej niż sumą jej części. Zwycięstwo jest dobre i dobre, ale wygrana w pewien sposób może albo podnieść zwycięstwo do mitycznych rozmiarów, albo zredukować je do nijakiej refleksji.
Zwycięzca plecami do muru wyszedł z niemożliwej pozycji, maniakalny sprint w pogoni za dropem, huk świętowania po zdobyciu punktu meczowego – wszystko to wzbogaca sportowe wrażenia zarówno dla graczy, jak i widzów w sposób, w jaki nic innego nie może. Gdyby nie te przejmujące chwile, które na lata pozostają w naszej pamięci, sport mógłby równie dobrze polegać na ścieraniu robotów na ograniczonej arenie.
W niedzielę, w finale Australian Open mężczyzn, sportowe wrażenia zarówno Stanislasa Wawrinka, jak i milionów widzów na całym świecie zmniejszyły się bardziej niż trochę, gdy Wielki Szlem Azji i Pacyfiku dobiegł burzliwego końca. Sprawca? Uraz pleców, którego doznał Rafael Nadal tuż przed rozpoczęciem meczu.
Nie zrozum mnie źle; Nadal z pewnością pokazał się odważnie, kontynuując mecz, mimo oczywistego bólu, i nawet nie sugeruję, że kontuzja była w jakikolwiek sposób mniej niż w 100% autentyczna. Ale bez względu na to, czy była to wina Nadala, czy nie, ciągłe mówienie o jego kontuzji bardzo odbiło się od zwycięstwa Wawrinky. Wszędzie, gdzie spojrzałeś na nagłówki, Wawrinka pokonuje kontuzjowanego Nadala i wygrywa Australian Open, a słowo „ranny” rzuca się na ciebie jak zjadający mięso delfin.
Wawrinka nie mógł nawet świętować zdobycia tytułu do syta; być może z szacunku dla spętanego Nadala, Szwajcar zrezygnował z jakichkolwiek dramatycznych upadków na ziemię lub rozpłakania się na rzecz prostego świętowania z uniesionymi ramionami. Wyglądał prawie na trochę zakłopotanego, uznając aplauz publiczności, gdy postawił zwycięzcę forhendu obok Nadala w punkcie meczowym. Po dwóch tygodniach błyskotliwego tenisa i wyłonieniu się jako ostatni człowiek stojący w wyczerpującym upale Melbourne, czy na to zasłużył Wawrinka?
Skutki meczu były jeszcze bardziej przygnębiające, jeśli byłeś fanem Wawrinka. Nadal, co godne podziwu, na pomeczowej konferencji prasowej odmówił mówienia o kontuzji, ale fakt, że w trakcie meczu wziął przerwę medyczną, uniemożliwiał uniknięcie pytań. Nie mógł się powstrzymać od powiedzenia: „Ciężko jest zobaczyć siebie przez cały rok, kiedy pracujesz dla takiej chwili, a nadchodzi ten moment i czujesz, że nie jesteś w stanie zagrać z najlepszej strony.
Nie mogę grać w najlepszym wydaniu. Gdybym musiał wybrać kombinację siedmiu słów, aby całkowicie zmienić ton meczu, wybrałbym to. Niezależnie od tego, jak pięknie Wawrinka zagrał w pierwszym secie, czy jak spokojnie przegrupował się w czwartym, by dokończyć mecz, te siedem słów Nadala pozostanie w świadomości wszystkich. Wawrinka wygrał, tak, ale Nadal nie był w najlepszej formie.
Nadal zdobył wiele pochwał za swoje sportowe zachowanie przez cały finał, ale czy to zbyt nierozważne, by żałować, że powstrzymał się od wypowiedzenia tej kwestii? Nie usprawiedliwiał swojej porażki, ale jeśli chodzi o uznanie, jakie odebrał Wawrinkie, trudno oddzielić słowa Nadala od niesławnych cytatów, które Serena Williams regularnie powtarzała przez całą swoją karierę po przegranej drżące, z których, w mojej pamięci, grałem dzisiaj tylko na 50% mojego poziomu, a mój przeciwnik wykonał wiele szczęśliwych strzałów).
Sam Wawrinka jest aż nadto świadomy niefortunnej skazy, która pozostanie, być może na zawsze, po jego dziewiczym zwycięstwie w Wielkim Szlemie. Nie w ten sposób chciałem wygrać mecz tenisa. Ale to jest Wielki Szlem, więc musisz go wziąć – powiedział po meczu. Jasne, Wawrinka prawdopodobnie wygrałby z kontuzjowanym Nadalem po rozdzierającej serce porażce w pięciu setach z wysportowanym Nadalem każdego dnia tygodnia. Ale to, co najbardziej chciałby „wziąć”, to zwycięstwo nad wysportowanym Nadalem, który, biorąc pod uwagę sposób, w jaki grał w tym władczym pierwszym secie, pewnie i tak by wygrał, gdyby wszystko potoczyło się zgodnie ze scenariuszem.
najlepsza niedroga rakieta tenisowa
Bardzo dobrze jest oddać się tego rodzaju analizie fotela i zbesztać Nadala za rolę, jaką odegrał w pomniejszeniu momentu chwały Wawrinka. Ale biorąc pod uwagę obowiązujące w tenisie zasady i naturalną ludzką ciekawość dziennikarzy, aby poznać każdy szczegół dotyczący kontuzji zawodnika, trudno zrozumieć, co jeszcze Hiszpan mógł zrobić, aby odwrócić uwagę od dolegliwości pleców.
Stanislas Wawrinka i jego nieco stonowane świętowanie zdobycia tytułu Australian Open 2014 nad kontuzjowanym Rafaelem Nadalem
W zeszłym roku na Australian Open miał miejsce kolejny medyczny timeout, który przyciągnął uwagę z niewłaściwych powodów. Victoria Azarenka podobno „wpadła w panikę”, gdy nie mogła zakończyć swojego półfinałowego meczu ze Sloane Stephens i zrobiła sobie 10-minutową przerwę, aby „złapać oddech”. To wywołało poruszenie w świecie tenisa; Wszyscy twierdzili, że „atak paniki” nie kwalifikuje się jako uzasadniony powód przerwy medycznej, ponieważ przerwy dotyczą problemów fizycznych, a nie psychicznych. Obraz ówczesnego świata nr 1 został trwale splamiony, a jej zwycięstwo nad Stephensem pojawiło się pod znakiem zapytania.
Ale jak odróżnić dolegliwości fizyczne od psychicznych, aby zdecydować, czy wymagają one przerwy medycznej? Egzekwujący zasady mają listę urazów, w przypadku których dozwolony jest czas przerwy medycznej, ale żadna lista nie może być całkowicie wyczerpująca, aby uwzględnić każdy prawdziwy problem. Skoro już o tym mowa, warto zauważyć, że skurcze nie znajdują się na liście dopuszczalnych urazów; jeśli gracz cierpi na skurcze, musi po prostu walczyć i nie ma żadnej przerwy w celu uzyskania pomocy medycznej. Rzekomym powodem podaną przez sędziów jest to, że skurcze są bardzo często wykorzystywane przez graczy jako wymówka do skorzystania z dłuższego czasu i zmiany tempa meczu.
Problem polegał na tym, że istniało wiele podejrzeń, że gracze kręcą się, aby uzyskać przerwy medyczne na kluczowych etapach meczów. Były to więc taktyczne przerwy medyczne ze skurczami, jako wymówkę, jak cytowano Tima Wooda, dyrektora medycznego Australian Open w 2010 roku, kiedy wprowadzono zasadę zakazującą przerw na skurcze.
Stefan Fransson, nadzorca Wielkiego Szlema federacji, również miał coś do powiedzenia w tej sprawie: w zasadzie od dłuższego czasu panowało wrażenie, że skurcze, w wielu przypadkach, są tym, co zwykliśmy nazywać „utratą warunkowania”. Z tego powodu nie powinno to uprawniać graczy do przerwy medycznej.
Nie oznacza to, że nie ma prawdziwych przypadków skurczów, w których gracz po prostu nie może grać najlepiej, jak potrafi. Jestem też pewien, że wielu graczy doświadcza problemów psychicznych w dobrej wierze podczas meczu, które w każdym innym zawodzie kwalifikowałyby się jako schorzenie.
Więc gdzie narysujemy linię? Jak decydujemy, co wymaga przerwy medycznej, a co nie? Z mojego punktu widzenia sprawa jest zarówno mroczna, jak i zagmatwana, nie mówiąc już o niesprawiedliwości wobec graczy, którzy, powstrzymując się od nadużywania systemu, mogą tylko bezradnie patrzeć, gdy ich przeciwnicy kręcą się, robiąc sobie przerwy.
Oto, co proponuję: dlaczego nie zakazać przerw medycznych w tenisie?
Pomyśl o tym: gdyby Nadal nie wykorzystał tak długiego czasu w drugim secie (do którego miał pełne prawo zgodnie z obowiązującymi zasadami), jego kontuzja z pewnością nie byłaby tak wielkim tematem do dyskusji. Tak, zdaję sobie sprawę, że zamiast tego mógł zostać zmuszony do wycofania się z meczu, ale przynajmniej w tym przypadku oszczędzono by nam oglądania pogranicznego farsowego drugiego seta meczu, w którym Nadal ledwo się poruszył po jakąkolwiek piłkę, która wylądowała więcej niż stopę od niego. I chociaż Wawrinka nadal miałby gwiazdkę dołączoną do swojego dziewiczego triumfu Szlema, przynajmniej gwiazdka byłaby skrócona; główny nacisk kładziony byłby na doskonałą grę Szwajcara przed finałem, a nie na ciężką grę Nadala po jego przerwie.
Koncepcja medycznej przerwy w tenisie zawsze mnie intrygowała i to nie w dobry sposób. Fitness jest tak samo integralną częścią sportu, jak prędkości i chwyty forhendowe. Dlaczego więc zanurzenie w kondycji zawodnika, nawet jeśli trwa to trzy minuty, otrzymuje podanie? Kiedy masz problemy z podrzucaniem piłki (pomyśl Ana Ivanovic ), oczekuje się, że i tak ją podciągniesz i zaserwujesz. Dlaczego nie należałoby zastosować tego samego standardu do skubania pleców lub ukłucia w ramionach?
grać w tenisa stołowego online
Nie twierdzę, że barbarzyńsko zmuszamy graczy do grania przez ból. Zawsze są zmiany i przerwy między setami; jeśli problem naprawdę jest tak poważny, gracz może zrezygnować z kilku gier i dostać się do zmiany i uzyskać wszelką pomoc medyczną, jakiej potrzebuje. Poza tym zawsze dostępna jest również opcja przejścia na emeryturę; jeśli ból osiągnie taki poziom, że nie da się go już odpędzić, gracz zawsze może odejść i przyznać się do porażki. Spakuj się, idź do domu, opiekuj się kontuzją i spróbuj ponownie, gdy będziesz w pełni zdolny do rywalizacji. W ten sposób wszyscy są uratowani od wszystkich dramatów i wybryków, które nieuchronnie pojawiają się w meczach często przerywanych przez timeouty (patrzę na ciebie, Jeleno Jankovic ), a uwaga pozostaje na zwycięzcy, a nie na zawiłych szczegółach rannego gracza. obrażenia.
Poważnym pytaniem, które się tutaj pojawia, jest oczywiście wpływ, jaki będzie to miało na zainteresowanie widzów. Pełen mecz rozgrywany na boisku, nawet jeśli jest przerywany serią przerw na żądanie, zawsze będzie lepszy niż mecz, który kończy się po, powiedzmy, pięciu meczach, niż widzowie siedzący na trybunach. Kiedy wydajesz pieniądze, aby obejrzeć mecz na boisku, chcesz zobaczyć mnóstwo akcji, a nie tylko garść punktów.
Coś mi jednak mówi, że poza przypadkami, w których gracz robi sobie krzywdę w trakcie meczu – który zresztą nie jest zbyt często widywany – liczba wycofań w połowie meczu nie wzrosłaby zbytnio. Pozbawiony możliwości zrobienia sobie przerwy w środku meczu, gracz niosący drobiazg do meczu zastanawiał się dwa razy przed uderzeniem w kort. A ten system zapobiegłby również nadużywaniu limitu czasu, które mogą, ale nie muszą, mieć miejsce w istniejącym scenariuszu.
To naprawdę nie jest radykalny pomysł; w przeszłości wzywano również do zniesienia przerwy medycznej. Jednak liczba kontuzji rosła z każdym rokiem na trasach ATP i WTA, więc być może nigdy nie było lepszego czasu na ponowne rozważenie zasad dotyczących kontuzji w tenisie.
W każdym sporcie w centrum uwagi powinna być sama gra podczas meczów, a nie kontuzje, których doznają zawodnicy. Pod wieloma względami tegoroczny finał Australian Open był słabym punktem dla tenisa w oczach globalnego świata sportu. A jak na sport, który ma ambitne ambicje, by stać się prawdziwym globalnym „wydarzeniem”, nawet pozornie małej porażki, takiej jak ta, nie można lekceważyć.
Na razie jednak nie widzieliśmy ostatnich przerw medycznych w tenisie, a sport jest z tego powodu uboższy. Zapytaj Stanisława Wawrinkę.