Elena Rybakina mówi cicho, ale jej rakieta z każdym tygodniem mówi głośniej

W Indian Wells mistrzyni Wimbledonu przypomniała tenisowemu światu – gdyby potrzebował odświeżenia – że jest tutaj, aby pozostać na szczycie gry.



Wywiad z mistrzynią Indian Wells: Eleną Rybakiną

INDIAN WELLS, Kalifornia — W tenisie, jak powiedziała kiedyś Martina Navratilova, można kontrolować tylko dwie rzeczy: rzut i postawę. Kiedy obie rzeczy pójdą na opak jednocześnie, niemożliwym jest, aby wydarzyło się wiele dobrego. Tak było dzisiaj w przypadku Aryny Sabalenki. W rewanżu tegorocznego finału Australian Open Sabalenka pokonała Elenę Rybakinę 7:6(11), 6:4 w finale BNP Paribas Open.



Problemy z serwem, które Sabalenka w dużej mierze rozwiązała, powróciły ze zdwojoną siłą w pierwszym secie, przede wszystkim w postaci dziesięciu podwójnych błędów, w tym jednego, gdy w dogrywce utrzymywała seta 7:6. Nastąpił znaczny spadek, Sabalenka natychmiast schodziła na przerwę w drugim secie.

Chociaż mecz oficjalnie trwał cztery minuty po dwugodzinnym znaku, w dużym stopniu został rozstrzygnięty godzinę wcześniej, kiedy Rybakina uratowała dwa sety przed zamknięciem tie-breaka na swoim szóstym secie. Wcześniej w tym secie Rybakina walczył od 2:4 w dół.

„Cóż, myślę, że ważny był pierwszy set” – powiedziała Rybakina. - Obaj mieliśmy swoje szanse, ale ostatecznie poszło po mojej myśli.



„Pod koniec drugiego seta zrobiło się bardzo wietrznie”, powiedział Rybakina, „więc gra z jednej strony była trudna. Ale ponieważ miałem tę przewagę wyniku, myślę, że to była różnica dzisiaj. ”

Po przegraniu wszystkich czterech poprzednich meczów z Sabalenką, Rybakina była szczęśliwa, że ​​zajęła piąte miejsce, zwycięstwo, które częściowo przypisała zneutralizowaniu uciążliwego powrotu Sabalenki.



„Ale przy drugim serwisie”, powiedziała Rybakina, „po prostu próbowałam mocniej naciskać, ponieważ pamiętam, że od Australii wywierała dużą presję na drugi serwis. Więc to też jest dla mnie coś do poprawy. Myślę, że tutaj, ponieważ warunki były nieco wolniejsze, łatwiej było zagrać następny strzał.

Choć pierwszy set był pełen napięcia, wymiany zwykle przebiegały w bezlitosnym stylu staccato. Mieszanka potężnych serwisów każdego gracza, płaskich uderzeń i rzadkiego pustynnego powietrza sprawiła, że ​​wiele piłek leciało daleko lub szeroko. Zrobiło się też wietrznie.

„Pod koniec drugiego seta zrobiło się bardzo wietrznie”, powiedział Rybakina, „więc gra z jednej strony była trudna. Ale ponieważ miałem tę przewagę wyniku, myślę, że to była różnica dzisiaj. ”

Chociaż naturalne było, że Sabalenka była zdemoralizowana pod koniec pierwszego seta, niefortunnym aspektem było to, jak Sabalenka pozwoliła, by strata bardzo konkurencyjnego otwieracza stała się mniej chwilowym niepowodzeniem, a bardziej epicką tragedią. Od początku drugiego seta motorower Sabalenka. A jednak przegrała tylko z przeciwniczką, z którą nigdy nie przegrała; mało czasu na panikę. Zamiast tego wyglądało to tak, jakby Sabalenka chciała spełnić jakąś samospełniającą się przepowiednię: zły początek w biurze, jego wynik przesądzony do południa. Przytrafiają się nam wszystkim, prawda?

Nieszczęścia serwisowe Sabalenki dały o sobie znać w najgorszym możliwym momencie.

Trzeba przyznać, że Sabalenka rzetelnie oceniła to, co się stało. Jak powiedziała, „nadejdą takie dni, kiedy wrócą stare nawyki i po prostu trzeba to przepracować i nie każdy mecz będzie taki, jak pójście swoją drogą, a będziesz serwować doskonale. Więc to tylko rodzaj przypomnienia, że ​​nie ma nic złego w dalszym zmaganiu się z czymś. W porządku jest nie grać najlepiej jak potrafisz i nadal walczyć i nadal używać reszty broni.

Pojawiło się również niewielkie otwarcie na odrodzenie. W drugim secie Rybakina serwowała przy stanie 2:1, a Sabalenka doprowadziła do stanu 15:40. Ale mocny bekhendowy zwycięzca w dół linii i doskonały serwis w środku wymazały te otwarcia.

Po pokonaniu tego progu zwalniającego Rybakina pojawiła się na dobrej drodze do ucieczki z meczu, kiedy pokonała Sabalenkę na 2-4. Oparta plecami o ścianę Sabalenka zebrała się i zdobyła osiem z kolejnych dziewięciu punktów. Ale wtedy, serwując przy stanie 5-4, Rybakina był nie do zdarcia, serwując znakomicie, aby przejść do 30-love. Przy stanie 30-15 zwycięzca forhendu z cross-courtu doprowadził Rybakinę do punktu mistrzowskiego. Zajęło jej sześć okazji, by zamknąć pierwszego seta. Ten set, tylko jeden, forhendowy powrót Sabalenki w siatkę.

W swoich dwóch ostatnich meczach tutaj Rybakina pokonała dwie najlepsze zawodniczki świata, Igę Świątek w piątkowym półfinale Sabalenki. Tego wieczoru Rybakina wyobraziła sobie przyjęcie zwycięstwa, być może z takimi zakazanymi produktami jak pizza i słodycze. Ale większym priorytetem był jutrzejszy lot do Miami.

Podczas gdy często łatwopalna i szczera Sabalenka przywołała spostrzeżenie legendarnej Navratilovej, Rybakina przywołuje coś, co Jimmy Connors powiedział kiedyś o jednym ze swoich wielkich rywali, Bjornie Borgu: Nie można było znaleźć sposobu na wzbudzenie złości wobec tak stonowanego rywala. Nieprzejrzysta i spokojna osobowość Rybakiny pozostaje, jej rakieta przemawia głośniej z tygodnia na tydzień.