Jego decydujące zwycięstwo nad Carlosem Alcarazem i niszczycielski forhend po dośrodkowaniu, który do tego doprowadził, podsumowują Serba, a także każdy mecz, w jakim kiedykolwiek brał udział, i każdy oddany przez niego strzał.
Jakie są najwspanialsze strzały, jakie kiedykolwiek oddał najlepszy tenisista wszechczasów, Novak Djokovic? Przed niedzielą od razu przyszły mi na myśl trzy.
Po pierwsze, jego powrót forhendem na korcie przekrojowym typu „wszystko albo nic” w obronie punktu meczowego przeciwko Rogerowi Federerowi w półfinale US Open 2011 – był kiedyś znany jako „Strzał”.
Po drugie, jego niszczycielskie podanie forhendowe w poprzek pola przeciwko Rafaelowi Nadalowi pod koniec piątego seta półfinału Wimbledonu 2018.
Po trzecie, jego jeszcze bardziej niszczycielskie podanie forhendowe w poprzek pola, które uratowało punkt mistrzowski w meczu przeciwko Federerowi w finale Wimbledonu 2019.
Teraz możesz dodać do tej listy czwarty wstrząsający udar, a ten może trafić od razu na sam szczyt. Znów był to forhend krzyżowy. Ponownie zmierzył się z jednym ze swoich czołowych rywali, tym razem Carlosem Alcarazem. Znów zdarzyło się to pod koniec zaciętej rywalizacji, przy stanie 2:2 w dogrywce w drugim secie meczu o złoty medal olimpijski do trzech wygranych setów.
I po raz kolejny miało to wpływ na wynik i pokazało, że Djokovic może pokonać każdego i znaleźć sposób na jego przebicie.

Podobnie jak rywale Roger Federer, Rafael Nadal i Andy Murray, Novak Djokovic zdobył złoty medal olimpijski.
Przy wyniku 2:2 Djokovic i Alcaraz wdali się w intensywną, nieustępliwą, podstawową wymianę ognia, która charakteryzowała ten mecz. Zwykle, gdy Alcaraz zamienia te wymiany w wymianę forhendów przeciwko Djokovicowi (lub komukolwiek innemu), to on kończy ją zapierającym dech w piersiach, mocno rotującym zwycięzcą w rzucie rożnym, który pozostawia przeciwnika bezskutecznie wymachującego piłką. I Alcaraz rzeczywiście oddał strzał, który przez ułamek sekundy wyglądał, jakby miał właśnie to zrobić.
Ale nie tym razem, nie wtedy, gdy Djokovic próbował wygrać coś, co umykało mu przez 16 lat. Zamiast patrzeć, jak piłka przechodzi obok niego, 37-latek cofnął się o krok, obrócił biodra i przedarł się jeszcze mocniejszym forhendem po dośrodkowaniu pod ostrzejszym kątem, co pozostawiło jego 21-letniego przeciwnika chociaż raz nie ma możliwości zareagowania. Djokovic miał zwycięzcę, mini-przerwę i prowadzenie 3-2. Nie straciłby kolejnego punktu.
„Nie wiem, co powiedzieć, szczerze mówiąc, wciąż jestem w szoku” – powiedział Djokovic po swoim prawie . „Położyłem na szali swoje serce, duszę, ciało, rodzinę, wszystko, aby w wieku 37 lat zdobyć złoto olimpijskie. W końcu mi się to udało”.

Djokovic nie wygrał tego lata Rolanda Garrosa, ale jednocześnie nie przegrał jeszcze w tym roku zakończonego meczu na terre battue.
Djokovic dokonał tego również wygrywając najlepiej rozegrany i najintensywniej rozgrywany jak dotąd mecz w 2024 roku z przeciwnikiem, który jest o 16 lat młodszy, a który wyglądał o 16 lat młodziej, kiedy trzy tygodnie temu na Wimbledonie rozgromił go w trzech szybkich setach finał.
Cóż za różnica zrobiły te trzy tygodnie.
Podobnie jak podczas zeszłorocznego spotkania na Roland Garros, Djokovic skierował walkę prosto do Alcaraz. Przeciwdziałał bardziej zabójczej sile Hiszpana, ruszając do przodu, wcześnie przejmując piłkę, serwując i wykonując woleje oraz bez wahania pociągając za spust. Punkty były szalone. Pociągnęli obu chłopaków do góry, do tyłu i na boki. Wygrano je zwycięskimi i mocnymi strzałami, a nie błędami. Łącznie było 14 break pointów – 13 z nich w pierwszym secie – ale wszystkie zostały obronione.
Djokovic wygrał ten mecz w trzy minuty. Pierwsza miała miejsce, gdy w pierwszym secie serwował przy stanie 4:4. To tutaj zakończył się mecz i mógł zostać rozstrzygnięty. Alcaraz był w szczytowym momencie, uniemożliwiając osiągnięcie niemożliwego, do tego stopnia, że Djokovic mógł się tylko uśmiechać i potrząsać głową w stronę swojego nieśmiertelnego młodego przeciwnika. Pięć razy Alcaraz dochodził do break pointu, ale pięciokrotnie Djokovic powstrzymywał go pierwszym uderzeniem. Gdyby Alcaraz się tam złamał, set mógłby być jego. Ale Djokovic nie pozwolił mu się złamać.
Pozostałe dwa decydujące momenty miały miejsce w dogrywkach i każdy przebiegł w podobny sposób. W pierwszej minucie wynik wyniósł 3-3, po czym Djokovic oddał (prawdopodobnie chybiony) forhend po drugim serwisie na linię boczną i zdobył dziwnie wyglądającego zwycięzcę. Następnie Alcaraz popełnił dwa proste, niewymuszone błędy. W drugim tie-breaku wynik wyniósł 2:2, zanim Djokovic rozwalił zwycięzcę forhendu, o którym mówiłem powyżej. Znów Alcaraz popełnił dwa niewymuszone błędy, które przypieczętowały jego los.
W obu setach Djokovic i Alcaraz toczyli wyrównaną walkę do samego końca. w obu przypadkach to dzieciak w końcu pękł.
„Graliśmy prawie trzy godziny w dwóch setach. To była niesamowita bitwa, niesamowita walka” – powiedział Djokovic. „Kiedy ostatni strzał minął go, to był jedyny moment, w którym naprawdę pomyślałem, że mogę wygrać mecz. To znaczy wierzyłem, że mogę wygrać, ale naprawdę to wygrałem, bo on ciągle wraca. Ciągle prosi mnie, żebym zagrał mój najlepszy tenis.

Djokovic prowadzi obecnie Carlosa Alcaraza w bezpośrednich spotkaniach 4:3 i wygrał trzy z czterech ostatnich starć.
© AFP lub licencjodawcy
Zwycięstwo jest zwieńczeniem kariery Djokovica. Daje mu to pierwszy złoty medal dla Serbii i czyni go mistrzem singiel Złoty Slammer obok Steffi Graf, Andre Agassi, Rafaela Nadala i Sereny Williams. Djoković to nazwał ostatni element jego układanki i powiedział, że dzięki temu w końcu poczuł, że jest „wystarczający” – jako osoba i jako gracz.
Mówimy o starszych legendach, które „cofają zegar”, gdy występują tak, jak robiły to, gdy były młode. Ale rzadko kiedy wydaje się to tak dosłownie prawdziwe, jak w niedzielę. Zaledwie miesiąc temu na Wimbledonie wydawało się, że Alcaraz w końcu minął Djokovica, a era Wielkiej Trójki w końcu dobiegała końca. Ta zmiana kiedyś nastąpi. Jednak na dzień dzisiejszy najbardziej niezwykłym aspektem jego zwycięstwa mogła być zdolność Djokovica do odwrócenia nieuniknionej zmiany warty na jedno popołudnie.
Można też powiedzieć, że to po prostu Djokovic był Djokoviciem. Niezależnie od tego, czy uderza niszczycielskimi forhendami i szuka sposobów na zwycięstwo z Federerem, Nadalem czy Alcarazem, historia mówi, że jeśli czegoś chce na korcie tenisowym, dostaje to.