Amerykanka sprawiła, że znów poczuła się jak w wiosennym Paryżu w tenisowym stylu.
Rozmowa o tenisie z Tracy: francuskie zmagania na Rolandzie Garrosie
Wiele lat temu śledziłem amerykańską fotografkę po terenie Rolanda Garrosa, żeby zobaczyć, jak wygląda jej praca. Kiedy oglądaliśmy Rogera Federera grającego z Gaelem Monfilsem w Court Philippe Chatrier, powiedziała mi z żalem, że prawdopodobnie nie dostanie wielu dobrych ujęć celebracyjnych od Federera tego dnia. Kiedy ktoś mierzy się z francuskim graczem, wyjaśniła, zwykle nie lubi denerwować tłumu i dawać mu powodu do buczenia. I to była prawda. Nawet Federer, który był tak popularny w Paryżu, jak każdy nie-francuski gracz w historii, zaoferował tylko kilka cichych zaciśnięć pięści podczas swojego marszu po zwycięstwo.
Zjawisko to występuje oczywiście na innych turniejach. Gdziekolwiek jesteś, kiedy grasz z miejscowymi, ostatnią rzeczą, którą chcesz zrobić, jest walka z fanami. Podczas US Open gracze muszą radzić sobie z ciągłym szumem, który trwa nawet podczas rozgrywania punktów. Ale w tenisie nie ma takiego miejsca jak Paryż. Publiczność jest patriotyczna, bardzo zjednoczona, dba o tenis i nie boi się włączyć w mecz. Dowolny mecz. Nawet jeśli w grę nie wchodzi żaden francuski zawodnik, każde domniemane naruszenie przyzwoitości jest natychmiast karane falą okrzyków i gwizdów, która przeszywa powietrze na stadionie – dwukrotny mistrz Novak Djokovic otrzymał swoją część buczenia za swoją pięść w… uroczystości w powietrzu w tym tygodniu. Docelowi gracze muszą czuć się tak, jakby nad ich głowami właśnie przetoczyła się burzowa chmura hałasu. Nazwij to wiosennymi dźwiękami Paryża w tenisowym stylu.
Na pierwszy rzut oka ten zwykle wyluzowany dzieciak z Kalifornii może wydawać się ostatnią osobą, która zamieniła się w pro-wrestlingową postać. Ale Fritz zawsze reaguje silnymi emocjami po swoich zwycięstwach i potrafi być brutalnie szczery.
© Obrazy Getty'ego
Osobiście lubię francuski tłum i świąteczną atmosferę, którą generuje. Ze względu na fanów wydaje się, że na Roland Garros stawka jest większa niż na jakimkolwiek innym wydarzeniu. To też jedyne miejsce, w którym zastanawiałem się, czy podczas meczu tenisa wybuchną prawdziwe zamieszki na żywo. Ale też nigdy nie byłem przedmiotem ich gniewu. Mogę tylko zgadywać, że przez lata były setki graczy, którzy chcieliby powiedzieć fanom, żeby to zrobili – lub jakikolwiek odpowiednik w języku francuskim. Federer jest jednym z nielicznych, którzy się odważyli. Rozproszony przez własnych kibiców podczas ćwierćfinału z Juanem Martinem del Potro na korcie Suzanne Lenglen w 2012 roku, krzyknął „Zamknij się!” po stracie punktu. Może to był wyzwalający moment, bo po dwóch setach wrócił po zwycięstwo.
Jedenaście lat później na tym samym stadionie inny zawodnik dorównał walecznością Federerowi. To nie jest to, o czym większość z nas myślała. W czwartkowy wieczór Taylor Fritz przyłożył palec do ust, gdy pokonał Arthura Rinderknecha z Francji. Ignorując buczenie padające wokół niego, Amerykanin trzymał tam palec, skacząc i skacząc do siatki, a nawet podczas (ostatecznie przerwanego) wywiadu po meczu z Marion Bartoli. Fritz nigdy się nie poddawał, nigdy się nie uśmiechał, nigdy nie próbował udobruchać fanów, a fani odpowiedzieli tym samym.
Musisz być odważny, aby to zrobić. Francuzi mogą o tym nie zapomnieć. komentator Eurosportu Barty Cowan
Uroczystość Taylora Fritza była wyborem. 🤫 @Taylor_Fritz97 | #Roland Garros pic.twitter.com/HYJzx707pT
— TENIS (@Tenis) 1 czerwca 2023 r
W obronie Fritza ten konkretny tłum posunął się o krok dalej niż zwykle. Serwując na mecz przy stanie 5:4 w czwartej, Fritz spudłował pierwszy serwis. Publiczność zaczęła syczeć i nie przestawała, nawet po tym, jak poprosiła o to sędzia główny Alison Hughes. Fritz musiał wycofać się z linii bazowej i skorzystać z dogrywki przed swoim drugim serwisem, ale w końcu udało mu się to i utrzymał. To było uzasadnione rozproszenie uwagi, a nie zwykłe kibicowanie partyzantom.
„Tłum był po prostu tak wspaniały, że musiałem pozwolić, by mnie rozpalił” – powiedział sarkastycznie Fritz Bartoli. – Kibicowali mi tak dobrze, że musiałem się upewnić, że wygram. Dzięki chłopaki.'
Fritz, który odszedł, przesyłając sarkastyczne pocałunki, wcielił się w tę samą rolę złoczyńcy, którą cztery lata temu zajmował Daniił Miedwiediew w Nowym Jorku. Na pierwszy rzut oka ten zwykle wyluzowany dzieciak z Kalifornii może wydawać się ostatnią osobą, która zamieniła się w pro-wrestlingową postać. Ale Fritz zawsze reaguje silnymi emocjami po swoich zwycięstwach i potrafi być brutalnie szczery. Zapytany o nowe, cięższe piłki używane podczas tegorocznego Rolanda Garrosa, Fritz nie przebierał w słowach. – Nienawidzę ich – powiedział.
Walka z glinianą burzą ⚡ @Taylor_Fritz97 na wpływ cięższych piłek tenisowych na tegorocznej edycji #Roland Garros . pic.twitter.com/aTMvZSu2Lr
— Kanał tenisowy (@TennisChannel) 30 maja 2023 r
W Nowym Jorku w 2019 roku Miedwiediew był w stanie pokonać swój status złoczyńcy aż do finału. Jak Fritz poradzi sobie w tym tygodniu w Paryżu? W sobotę wróci do Lenglen, by zmierzyć się z Francisco Cerundolo z Argentyny. Bez względu na to, jak surowi mogą być paryscy fani, można ich również przekonać. Podczas mojej pierwszej wyprawy na Rolanda Garrosa w 1998 roku widziałem, jak młody Marat Safin był bezlitośnie wygwizdany za uderzenie rakietą w Chatrier, gdy grał z miejscowym ulubieńcem Cedrikiem Pioline. Safin wiedział jednak wystarczająco dużo, by wyrzucić ręce w górę w geście przeprosin. Publiczność obróciła się o 180 stopni i ryknęła z aprobatą dla skruszonego młodzieńca.
Zobaczymy, jak Fritz zostanie powitany i potraktowany w sobotę i jak zareaguje. Pomoże to, że nie gra Francuza, ale nie pomoże to, że gra Cerundola, bardzo dobrego kort ziemny. Tak czy inaczej, dramat jest mile widziany. Tegoroczny Roland Garros wydawał się nieco płaski bez tradycyjnego bohatera, Rafaela Nadala. Podziękuj Fritzowi i jego hejterom na widowni za danie nam nowego głównego bohatera i nowego bête noire w Paryżu.