34-latek pożegnał się w niedzielę na BNP Paribas Open po porażce w grze podwójnej z Tommym Paulem.
INDIAN WELLS, Kalifornia — W niedzielę Steve Johnson odwiesił rakietę podczas turnieju, który zainspirował go do zdobycia czterech tytułów ATP w grze pojedynczej i brązowego medalu olimpijskiego po zdobyciu tytułu najlepszego zawodnika mężczyzn w historii NCAA.
Po porażce w kwalifikacjach gry pojedynczej w Indian Wells w ubiegły poniedziałek Johnson po raz ostatni wyszedł na BNP Paribas Open, aby wziąć udział w konkursie gry podwójnej z rodakiem Tommym Paulem. Obaj zostali pokonani przez Wesleya Koolhofa i Nikolę Mektica 6:2, 7:6(3) na stadionie 4.
„Decyzja o odejściu tutaj była bardzo łatwa. Dorastałem, przyjeżdżając tu na zawsze jako dziecko” – wspominał później Johnson ze Stevem Weissmanem i Prakashem Amritrajem w Tennis Channel. „Dla mnie to zawsze był dom i tam chciałem w pewnym sensie zakończyć.
„Mam dużo szczęścia, nie każdy ma szansę zrobić to na swoich warunkach”.
Najbardziej jestem dumny ze sposobu, w jaki byłem konkurentem. Nigdy nie czułem, że oszukiwałem grę w tenisa. Nigdy nie czułem, że pozostawiam coś do zakwestionowania.
Johnson zakończył swoją karierę na Uniwersytecie Południowej Kalifornii serią 72 zwycięstw, po czym zaczął testować swoją grę w pełnym wymiarze godzin jako profesjonalista. Zadebiutował na 21. miejscu w rankingach gry pojedynczej 25 lipca 2016 r., wkrótce po osiągnięciu swojego najlepszego głównego wyniku na Wimbledonie, kiedy awansował do 1/8 finału. W sierpniu tego roku Johnson połączył siły, aby zdobyć brązowy medal z Jackiem Sockiem w grze podwójnej mężczyzn na Igrzyskach Olimpijskich w Rio i dołączył do elitarnego grona, wyprzedzając Johna Isnera i zostając czołowym Amerykaninem w grze pojedynczej.
Johnson, mając teraz 34 lata i żonaty, ma dwie córki, wiedział, że nadszedł czas, aby zamknąć ten rozdział, gdy odkrył, że nie ma już motywacji do wykonywania wszystkich czynności wymaganych, aby gracz mógł stale występować na najwyższym poziomie.
„Tenis zaczął mi bardziej przypominać pracę i obowiązek niż przyjemność i zabawę, które sprawiały mi radość. Wszystkie te małe rzeczy, które się z tym wiązały – rehabilitacja, rozgrzewki, odprężenia, podróże – to wszystko stawało się naprawdę nieciekawe” – powiedział. „Ale rywalizacja nadal sprawia przyjemność. Uwielbiam tam wychodzić i rywalizować z kimkolwiek jest. To się nigdy nie zestarzeje.”
Johnson zakończył mecz z rekordem 197-204 w meczach pojedynczych na poziomie tournee, zdobywając dwa tytuły mistrzowskie na kortach trawiastych oraz kolejne trofea Houston zdobyte w sezonie 2017-18. Jego najlepsze zwycięstwo w karierze według rankingów zajęło 7. miejsce Dominica Thiema w pierwszej rundzie turnieju w Tokio w 2017 roku.
Do pożegnania Johnsona dołączyła żona Kendall oraz córki Molly i Emma.
© ©Icon Sportswire (oddział rozwiązań XML Team Solutions) Wszelkie prawa zastrzeżone
Mimo wszystkiego, co osiągnął, najważniejszy jest sposób, w jaki Johnson pozostawił to na boisku.
„Myślę, że ostatecznie jestem najbardziej dumny z tego, jak byłem konkurentem. Nigdy nie czułem, że oszukiwałem grę w tenisa. Nigdy nie czułem, że pozostawiam coś do zakwestionowania. Jeśli było coś w mojej mocy, zrobiłem to” – oświadczył mieszkaniec Orange w Kalifornii.
„Mam nadzieję, że kiedy zawodnicy omawiali plan gry przeciwko mnie, ich trener powiedziałby: «Od pierwszej do ostatniej piłki będzie z tobą o to walczył»”.
Jeśli chodzi o to, co będzie dalej, Johnson nie spieszy się ze zejściem na inny pas. Teraz chętnie zamieni treningi na codzienne obowiązki rodzicielskie.
„No cóż, wezmę sobie trochę wolnego. Nie chodź tak często na siłownię. Zmień to, rób dużo więcej przywozów i przywozów do szkoły. Być może w przyszłości będzie więcej koncertów.”