Pył mógł zastygnąćpo epickiej kulminacji finału singli mężczyzn na Roland Garros, ale pogoń za wyrównaniem i pobiciem rekordów wciąż trwa. Przyjdź na Wimbledon, nadejdzie kolej Rogera Federera, aby spróbować konkurować z rekordem siedmiu tytułów Wimbledonu Pete'a Samprasa, jednocześnie dodając kolejny numer do jego już rekordowego szesnaście.
Oznaczanie godnych uwagi osiągnięć – wszelkich osiągnięć w tym zakresie – jako rekordów obraca takie osiągnięcia w precedensy, z którymi porównuje się wszystkie występy ostatnich pokoleń. Być może dlatego łamiemy – i dorównujemy – tym dokumentacja staje się trudne, ponieważ przekształcają się w wzorce oceny wielkości, a nie po prostu jako godne uwagi wkłady.
Między oczekiwaniami a ich ostatecznym spełnieniem jest wielka przepaść. Chociaż każdy gracz pragnie, a nawet oczekuje od siebie, by dorównać legendom, nie jest przez niego ignorowany jako ewentualność. A braki nie zawsze muszą mieć negatywny wpływ na status przykładnego gracza. Tam, gdzie jeden zestaw precedensów wygląda na nieprzenikniony, kilka emblematycznych tworzy swój własny zestaw precedensów do dopasowania. W ten sposób łańcuch rośnie, torując drogę do większej ekscytacji. Ale nawet jeśli jest podekscytowanie, jest też zwiększone oczekiwanie, które sprowadza nas z powrotem do odwiecznej zagadki osiągnięcia przez kogoś legendarnego statusu w porównaniu z percentylem rekordów stworzonych, osiągniętych lub przekroczonych przez tę osobę.
Czy to Roger Federer, czy Novak Djokovic, czy nawet Rafa Nadal, każdemu z tych gości w jakiś sposób brakuje jednego z oczekiwanych potencjalnych wyników wygrania czterech Wielkich Szlemów z rzędu. Wśród trzech, podczas gdy to Federer jest najbliżejo naśladując wyczyn Dona Budge'a w erze Pre-Open i bliźniacze osiągnięcia Roda Lavera prawie pięć dekad wcześniej, Nole i Rafa również nie są daleko od ustalonych precedensów.
W tym kontekście cytowanie porażki jako reprezentanta pewnego rodzaju odskoczni dla jeszcze nadchodzących udanych kampanii tych facetów brzmi całkowicie bromidowo i prozaicznie. Strata oznacza w sposób jednoznaczny stratę w dowolnym kontekście. Utracona szansa, która może, ale nie musi być osiągalna w przyszłości. Ale pomimo tak wielu prawdopodobieństw – zarówno za, jak i przeciw – gracze nadal wkładają serce i duszę w każdą grę, rok po roku i pokolenie za pokoleniem, w swojej rekordowej stawce.
Uderzająca kombinacja tego, co kiedyś smakowane i nigdy nie próbkowane, popycha ich w kierunku tego nieuchwytnego kręgu legend, jak rywale wyruszający na stromy, skalisty teren, wypełniony niezliczonymi pułapkami i niedociągnięciami, aby go pokonać, bez względu na konsekwencje, jakkolwiek rozczarowujące.