Roger Federer
Wszyscy mieliśmy tę rozmowę w naszej głowie. „Gdyby tylko Roger Federer miał dwuręczny bekhend, byłby nie do pokonania”. Albo: „Gdyby tylko Rafael Nadal miał lepszy serwis, do tej pory wygrałby 20 Szlemów'. Niedawno: „Gdyby tylko Novak Djokovic miał więcej włosów na głowie, nie mielibyśmy nic przeciwko, żeby tak często pokonywał Federera i Nadala A dla bardziej sarkastycznie nastawionych: „Gdyby tylko Andy Murray zachowywał się tak, jakby osiągnął dojrzałość, miałby o wiele więcej fanów”.
No dobra, może dwa ostatnie są pochłonięte tylko przez hejterów i internetowe trolle. Ale sentyment nie jest niczym niezwykłym. Któż nie był zafascynowany pomysłem, co by się stało, gdybyśmy połączyli najlepszą broń różnych graczy, aby stworzyć jednego nieskazitelnego nadczłowieka?
Nawet teoretycznie jednak nie jest to tak łatwe ćwiczenie, jak się wydaje. Nigdy nie było zgody co do tego, kto ma najlepszy serwis, najlepszy bekhend lub najlepszy ruch; wybór jednego gracza do dowolnej kategorii z pewnością wywoła górę oburzenia, a może też kilka groźby śmierci.
Oto ja nadstawiam karku i wyrażam swoją opinię na temat tego, które strzały graczy mogą posłużyć do stworzenia idealnego męskiego tenisisty:
(Uwaga: brałem pod uwagę tylko graczy, którzy są aktualnie aktywni).
1. Posługa
Ivo Karlovic uwalnia swoją broń masowego rażenia – służbę
Jest tu kilku bardzo oczywistych pretendentów – naprawdę wielcy mężczyźni Ivo Karlovic, John Isner i Kevin Anderson, niezbyt duży, ale wciąż gigantyczny Sam Querrey, Marin Cilic, Juan Martin del Potro, Milos Raonic i Tomas Berdych oraz zwykli starzy, wysocy faceci Gilles Muller i Nick Kirgiowie. Ale kilka karłów też wkrada się na krótką listę – Roger Federer, Jo-Wilfried Tsonga, Feliciano Lopez i Steve Johnson regularnie udowadniają, że bycie „tylko” tak wysokimi, jak 6'2 nie jest takim przeszkodą w porcji.
Na szczęście strona ATP utrzymuje właściwe statystyki za serw, więc nie jest trudno znaleźć tutaj jedno niepodważalne imię. Karlovic, który oficjalnie figuruje na liście 6'11, ma najwyższy odsetek wygranych gier serwisowych – nie tylko wśród obecnych graczy, ale w zapisanej historii tenisa. W każdym meczu notuje również średnio 19,3 asów – kolejny rekord wszech czasów – zdobywając oszałamiające 82,7% punktów za pierwszy serwis.
Można argumentować, że serwery takie jak Federer i Raonic są lepszymi serwerami sprzęgającymi, wymyślającymi bezzwrotne, gdy najbardziej ich potrzebują. Ale statystyki znów przychodzą na ratunek Karlovicia – zaoszczędził on 70,9% wszystkich breakpointów, z którymi miał do czynienia w swojej karierze, czyli więcej niż 70,6% Raonica i 67% Federera. Nawet jeśli rozszerzysz pulę na emerytowanych graczy i włączysz człowieka powszechnie uważanego za najlepszego serwera w historii - Pete'a Samprasa - Karlovic ma atuty. Sampras zaoszczędził 68,1% wszystkich swoich breakpointów, wygrał 88,7% swoich gier serwisowych i średnio 10,6 asów na mecz – wszystkie mniejsze liczby niż Karlovic.
Przynajmniej statystycznie Chorwat nie ma sobie równych.
Ale nawet jeśli wyjdziesz poza zwykłe liczby i spojrzysz na inne niematerialne, trudno zaprzeczyć, jak potężny jest serw Karlovica. Większość innych graczy, o których tu wspomniałem, gra na parterze od przyzwoitej do dobrej do świetnej, z co najmniej jedną dużą bronią poza serwisem. Isner, Raonic i Anderson mają atomowe forehandy, Federer błyskotliwość na wszystkich boiskach, Del Potro płaskie pociski z tyłu boiska, Berdych bezwysiłkowe mocowanie obu skrzydeł, Kyrgios wszechstronne strzelanie.
Co ma Karlovic? Ryzykując, że zabrzmię jak osądzający kutas, muszę powiedzieć, że nic nie mogę wymyślić. Rzadko używa bekhendu z rotacją górną, nie ma zbytniego zaufania do swojej gry na siatce i jest zbyt chybiony z forhendem. Zdobył osiem tytułów w swojej karierze, będąc na wskroś botem obsługującym, a jeśli to nie uprawnia go do zwycięstwa w tej kategorii, nie wiem, co będzie.
Wybór: Ivo Karlovic