Serb nie miał zamiaru pozwolić, aby rozmyślanie o braku snu zrujnowało mu jedną z najlepszych chwil.
Cóż, zawsze jest we mnie takie przekonanie i wiara, że mogę wygrać Szlema. To powód, dla którego wciąż walczę na tym poziomie. Dlatego tu jestem. Novak Djokovic, 24-krotny mistrz Wielkiego Szlema, 37 lat i bez tytułu od listopada ubiegłego roku, zanim rozegrał mecz trzeciej rundy na turnieju Roland Garros z Lorenzo Musetti.
To stwierdzenie Djokovica brzmiało jak przechwałka dumnego i zranionego człowieka, gdy dotarł do sali pełnej reporterów Rolanda Garrosa. Wielu z nich znajduje się na czymś, co można nazwać zegarem śmierci dla ambicji tytana. Wielu uważało, że cóż, napina się.
Jak bardzo się mylili.
Na zakończenie swojego kolejnego Djokovic stał o 3:07 w chłodnym, wilgotnym powietrzu na Court Phillipe Chatrier i nie wyglądał już na tak spiętego i zmęczonego, jak czasami przez ponad cztery godziny.
Djokovic podziękował żołnierzom. Wielu z nich skuliło się głęboko w szalikach, jak żółwie z wciągniętymi głowami, czekając na noc. Pomogli Djokovicowi dojechać do mety niczym tysiącosobowa kadra „domestiques” w wyścigu kolarskim.
wskazówki dotyczące racquetballa dla początkujących

„Potrzebowałem tej energii przy dwójce w czwartej rundzie” – wyjaśnił Djokovic. „Zaczęli skandować moje imię i poczułem nową, wielką falę siły woli i energii”.
© AFP lub licencjodawcy
„Dodaliście mi energii przy stanie 2:2 w czwartym secie” – powiedział Djokovic z większą stanowczością, niż zwykle się to wyraża. Jakby chcąc podkreślić swoją szczerość, kontynuował: „W tym momencie stałem się innym graczem. . .Stałem się innym graczem. To był chyba najlepszy mecz, jaki kiedykolwiek tutaj rozegrałem. Najbardziej ekscytujący.'
W miarę upływu czasu było to równie dobre wyjaśnienie, jak każdy powrót na przestrzeni wieków. Prawdę mówiąc, eposy takie jak ten są tak przepełnione „kluczowymi momentami”, „krytycznymi, niewymuszonymi błędami” i „kluczowymi momentami przerwania”, że wszystkie one łączą się w jedną całość. Oto, co wielu z nas pozostanie na trwałe w pamięci tego 4-godzinnego i 32-minutowego eposu: Djokovic lecący w powietrzu z nogami rozstawionymi pod bokami i uderzający szybkim forhendem jak kobra; Lorenzo Musetti, ulepiony w wilgotną czerwoną glinę, odwrócony plecami do siatki i zwinięty jak kobra, by uderzyć wielorybem bekhendem – nie mniej niż jednoręcznym bekhendem.
Robili to raz za razem, przeciwstawiając się większości tego, co uważamy za granice woli i umiejętności.

Wychodząc do przodu, Musetti zamknął woleja z bekhendu i wyrwał Djokovicowi ciasnego drugiego seta.
© Matta Fitzgeralda
Uważaj, zwiotczały pretendent Jannik Sinner. Uważaj, ludzka buźko, Carlosie Alcaraz. Nawet o tym nie myśl, Sascha, Daniil, Stefanos. Djokovic wbił swoją flagę w czerwoną ziemię zdecydowanym pchnięciem mężczyzny, który został usprawiedliwiony. Bardzo trudno będzie go pogrzebać na pierwszych stronach gazet, ogłaszając teraz swoją śmierć.
Albo zrobi to?
Choć to stwierdzenie poprawi pewność siebie Djokovica i niepokoje jego przyszłych przeciwników, nie może zbyt wiele zrobić dla jego nóg, niezależnie od tego, jak głęboki jest masaż, zimna kąpiel lodowa czy dobrze przemyślany wysiłek regeneracyjny. Otrzeźwiającym faktem dla Djokovica (nazwijmy to kacem) jest to, że jego zegar biologiczny prawdopodobnie szwankuje w związku z szalonym harmonogramem. Pod wpływem wilgotnej pogody w Paryżu przez cały ostatni tydzień oraz wynikających z tego zmian w harmonogramie i korcie, mecz rozpoczął się dopiero po 22:30, czyli później, niż zakończyło się wiele nocnych meczów na Roland Garros. Ale Djokovic nie miał zamiaru pozwolić, aby rozmyślanie o braku snu zrujnowało mu jedną z najlepszych chwil.
„Nie chcę się w to zagłębiać [harmonogram]” – powiedział Djokovic reporterom, gdy świt zbliżał się coraz bardziej do centrum prasowego. Mam swoje zdanie, ale myślę, że jest wiele świetnych rzeczy do omówienia w dzisiejszym meczu. Zarówno Lorenzo, jak i moje występy wyróżniają się, więc nie chcę rozmawiać o harmonogramie.

„Mam swoje zdanie” – powiedział Djokovic wieczornej grupie prasowej – „ale myślę, że jest wiele wspaniałych rzeczy do omówienia w dzisiejszym meczu. Zarówno Lorenzo, jak i moje występy wyróżniają się, więc nie chcę rozmawiać o harmonogramie.
© AFP lub licencjodawcy
Zamiast tego Djokovic, który również ustanowił nowy rekord swoim 36. zwycięstwem w Wielkim Szlemie w pięciu setach, powtórzył, jak nastąpił punkt zwrotny w piątym gemie czwartego seta:
„Byłem w prawdziwych tarapatach. . . W pewnym momencie nie wiedziałam, co robić. Z obu stron odzyskiwał wiele piłek, wygrywał z obu rzutów rożnych, dobrze serwował, puszczał każdą piłkę po boisku. Nie było wspaniale grać z nim w trzecim secie i na początku czwartego.”
Wtedy tłum, który tak często gardził Djokoviciem, tłum, do którego tak długo się zalecał, szukając ich uczuć, podniósł się, aby zachęcić – i podburzyć – Djokovica.
„Potrzebowałem tej energii przy dwójce w czwartej rundzie” – wyjaśnił Djokovic. „Zaczęli skandować moje imię i poczułem nową, wielką falę siły woli i energii. Myślę, że od tego momentu byłem innym zawodnikiem. Myślę, że od tego momentu przegrałem tylko jeden mecz.

Djokovic atakował zestawem bajgli, pokonując Włocha od samego początku.
© Matta Fitzgeralda
Szybując pod koniec czwartego seta, Djokovic wszedł do legendarnej strefy, w której piłka wygląda na dużą jak siatkówka, a ciało leci w kierunku automatycznego pilota.
„Piąty set był po prostu niesamowity. Byłem na haju, płynąc na tej fali i naprawdę nie puszczając tego dławiącego uścisku, który stworzyłem na Lorenzo pod koniec czwartego. Po prostu szedłem dalej, nie przestawałem walczyć i trafiłem niesamowitego zwycięzcę, który zakończył mecz.
Czy to znak, że mecz pobił poprzedni rekord zakończenia ostatniego meczu na stadionie Roland Garros (1:26) o półtorej godziny – wynik ustanowiony w jarzmie Sinnera w 2020 roku przez Rafaela Nadala?
Nadal wygrał turniej. To przydatny omen, ale po miesiącach frustracji Djokovic odzyskał siły. Nie musi być przesądny.
Uważajcie, wszyscy i wszyscy.