„Ten dzień zapamiętam do końca życia” – powiedział Rosjanin po zwycięstwie w najdłuższym dogrywce w historii zawodów singlowych.
'Gdzie zaczynamy?' – zapytała Laura Robson podczas wywiadu z Anną Blinkovą w czwartkowy wieczór w Rod Laver Arena.
W czwartek pełen niepokojów Elena Rybakina nie zdołała dołączyć do przedwcześnie rozwiniętych artystów ucieczki i dokonać najcudowniejszego ze wszystkich aktu przetrwania.
Przy swojej 10. szansie na zamknięcie rozstawionej z numerem 3, po uratowaniu sześciu punktów meczowych w decydującym secie trwającym 93 minuty, Blinkova zwyciężyła 6:4, 4-6, 7:6 (22-20) najdłuższy tie-break w grze pojedynczej (mężczyźni i kobiety) w historii Wielkiego Szlema - według ITF.
„Miałam tak wiele punktów meczowych” – powiedziała Rosjanka, a tłum śmiał się razem z nią. „Próbowałem być agresywny w tych momentach, ale ręce mi się trzęsły. Nogi też”.
Zanim rozpoczął się nieopisany dogrywka w końcowym secie, Blinkova dwukrotnie serwowała w meczu. O 6-5. Blinkova po raz pierwszy zamieniła deficyt 15-30 na 40-30. Spokojna Rybakina, która w miarę trwania walki zmagała się z problemem w pobliżu kostki, przetoczyła się zwycięskim bekhendem na korcie poprzecznym, aby go uratować, a następnie stanęła w obliczu tej samej sytuacji, gdy jej forhend chybił najwęższym z marginesów.
Blinkova nie potrafiła trafić w bramkę Kazacha, a dwa punkty później popełniła podwójny błąd, dzięki czemu wypracowała sobie dobrą passę, która pozostanie w sercach zawodników przez wiele lat.
„Ten dzień zapamiętam do końca życia” – powiedziała Blinkova po pokonaniu Rybakiny w drugiej rundzie.
© Obrazy Getty’ego
Po podwójnej mini przerwie przy stanie 1:4, powiedział swoim podopiecznym trener Rybakiny Stefano Vukov. „Musisz spróbować grać prosto. Dotarliśmy tak daleko, możemy to zrobić.
Podwójny błąd na korcie po raz kolejny zniweczył Blinkovą, rozpoczynając czteropunktową passę przyszłej mistrzyni Brisbane International, która pracowała nad skróceniem punktów i zwiększeniem swojej przewagi. Blinkova pozostała przy Rybakinie i po serwisie prowadziła 8:7. Odważny, wyciągnięty forhend przyniósł zadziornemu zawodnikowi jeszcze dwa punkty meczowe.
Mało kto wiedział, że to dopiero początek znacznie większego napięcia, które nadejdzie.
Choć forhend Rybakiny przez całą noc okazywał się luźny, jakimś cudem zawsze znajdował go, gdy opierała się plecami o ścianę. Wynik 10-11, gdy obroniła swój szósty punkt meczowy, i 16-17, gdy straciła ósmy, oba wygrywając forhendem.
Kiedy Rybakina dotarła do swojego pierwszego punktu meczowego przy stanie 12-11, nadeszła kolej Blinkowej, która uderzyła pod presją, pokonując własnego zwycięzcę forhendu. Po tym, jak Rybakina posłał asa na bramkę przy stanie 13-14, Blinkova powstrzymała cztery z pięciu kolejnych okazji do zdobycia punktów meczowych, dorównując Kazachowi opanowaniem i zdecydowaniem. 25-latka odważnie odłożyła uderzenie znad głowy przy stanie 14-15, a następnie upolowała przewiewny drop shot Rybakiny na 17-18, mając za forhendem wystarczający ciężar, aby popełnić błąd z woleja w najbardziej efektownej wymianie ze wszystkich.
Dwóch najwyżej notowanych zawodników w drugiej kwarcie odpadło, a Rybakina dołączył do Jessiki Peguli jako ofiary drugiej rundy.
© AFP lub licencjodawcy
W jakiś sposób Blinkova powstrzymała emocje przebiegające jej przez głowę, kiedy jedną nogą wystawała za drzwi.
„Przychodziły mi do głowy negatywne myśli, zwłaszcza gdy nie mogłem zamienić zdobytych punktów meczowych, a po rewanżu traciłem punkt meczowy. Miałem wiele myśli, co jeśli ona dobrze zaserwuje, co jeśli trafi mocny pierwszy serwis, to będzie to się skończy” – powiedziała prasie.
„Próbowałem odepchnąć te myśli. Mówiłem sobie, żebym skrócił trajektorię, przyspieszył rękę po powrocie. Mówiłem sobie, żebym cały czas pozostawał solidny, po prostu biegał wszędzie i umieszczał wszystkie piłki na korcie. '
Wreszcie w dniu jej 10 t Okazja, krótka piłka załatwiła sprawę Blinkovej. Zmuszona do wejścia do gry Rybakina szeroko rozłożyła bekhend i jej starania o drugi ważny tytuł dobiegły miażdżącego końca.
Jak doskonale zakończyła Blinkova: „Ten dzień zapamiętam do końca życia”.
My też.