W kolejnym przykładzie tenisowego marcowego szaleństwa 32-letni numer 74 świata pokonał mistrza Australian Open w dwóch setach.
WYWIAD: Cirstea po ukończeniu oszałamiającego ćwierćfinału w południowej Florydzie
Sorana Cirstea, 32-latka i 74. miejsce na świecie, nigdy nie spotkała się z Aryną Sabalenką, tegoroczną mistrzynią Australian Open i drugą rozstawioną w Miami Open.
Taka ignorancja była błogosławieństwem dla Rumuna.
W środowym pierwszym meczu na Hard Rock Stadium Cirstea wykazała się większym komfortem, opanowaniem i pewnością siebie, wygrywając 6:4, 6:4 w ćwierćfinale. Chociaż Cirstea nigdy wcześniej nie oddała zabójczego podania Sabalenki, szybko znalazła rytm, który szybko zirytował rozpaloną Białorusinkę. Weteran zdobył 31,4% punktów zwrotnych za pierwszy serwis (Sabalenka zdobył zaledwie 14,8%), popełnił siedem podwójnych błędów – z czego dwa w punktach przerwania w drugim secie – co doprowadziło do zaskakująco jednokierunkowego ruchu przez większość meczu. ten mecz.
Nawet sukces zdawał się irytować tego dnia Sabalenkę. Po wygranym secie 2:0 24-latka nie prezentowała pozytywnej energii, gdy utrzymywała serwis, chociaż przeniosła rozpęd do przerwy serwisowej w następnym meczu. Przerwała trzymanie na 3-2 dwoma asami.
Sabalenka nigdy nie wyglądała dobrze w środowym ćwierćfinale.
© Obrazy Getty'ego
Ale konsekwencja Cirstei i wciąż chwiejny serwis Sabalenki – który pojawił się ponownie w jej ostatniej porażce w Indian Wells po tym, jak pozornie zniknęła na dobre – były zbyt trudne dla pokonanej faworytki. Powrót Sabalenki był kolejnym winowajcą.
„Powrót forhendu Sabalenki, wygląda na to, że się spieszy” – powiedziała Caroline Wozniacki, która również zdobyła swój pierwszy tytuł Wielkiego Szlema w Melbourne, z budki nadawczej Tennis Channel.
W miarę jak narastały niewymuszone błędy i przedwczesne serwowanie, Cirstea odzyskała prowadzenie 4:3. Następnie utrzymała serwis po dwóch kolejnych błędach w odbiorze Sabalenki.
Jednak aby Cirstea awansowała do swojego pierwszego półfinału 1000 poziomów od 2003 roku (Toronto), potrzebny byłby jeden końcowy atak, w postaci dwóch punktów przełamania. Po raz kolejny Sabalenka wspomogła rywalkę niewymuszonymi błędami.
Cirstea swój pierwszy tytuł WTA zdobyła w 2008 r., a kolejny tytuł zdobyła dopiero w 2021 r. Brakuje jej dwóch meczów, by zdobyć jak dotąd największy tytuł.
© Obrazy Getty'ego
Jeden punkt później i Cirstei zabrakło dwóch zwycięstw do wygrania wszystkiego w Miami.
Cirstea weszła do March bez tej pewności siebie, którą widzieliśmy u niej dzisiaj. W meczach głównego remisu w tym sezonie miała bilans 2-5 przed ćwierćfinałowym występem w Indian Wells. Nie żeby była zawodniczka Top 25 musiała udowadniać, że to nie był przypadek, ale poprawiła ten wynik w Miami, wygrywając sety proste z Sabalenką.
„Czuję ekstazę głównie z powodu pracy, którą ostatnio wykonywałem” – powiedziała Sabalenka Prakashowi Amritrajowi z Tennis Channel. „Pracowałem bardzo ciężko od października, odkąd zacząłem pracować z [trenerem i byłym mistrzem Australian Open] Thomasem Johanssonem. Opłacało się to na korcie i poza nim”.
W szczególności znalazła nieuchwytną równowagę między agresją a konsekwencją — zwycięską formułę na każdym poziomie tenisa.
„Myślę, że zawsze miałem tę grę”, powiedział Cirstea, który nie stracił seta w Miami i miał tylko dziewięć niewymuszonych błędów przeciwko Sabalence. „Zawsze byłem niebezpieczny. Ale od czasu do czasu mogłem być trochę nieobliczalny. Przeciwko najlepszym graczom nie wolno ci tego robić.
Teraz to Cirstea ponownie gra jak „najlepsza zawodniczka” i niezależnie od tego, czy zmierzy się z Petrą Kvitovą, czy Ekateriną Alexandrovą w czwartkowych półfinałach, będzie miała uzasadnioną szansę na przełom w późnej karierze.
„Ktoś, kogo nie znam (Alexandrova) i ktoś, kogo znam dość dobrze (Kvitova)” – rozmyślała Cirstea. „Będzie ciekawie. Spróbuję jutro wystąpić z takim samym występem”.