Od sprawności fizycznej i diety po taktykę i trenerów – nie pozostawił kamienia obojętnym – i został nagrodzony.

© Matta Fitzgeralda
Jakby rywalizacja o siebie nie była wystarczająco trudna, spróbuj zmierzyć się z nadziejami i marzeniami całego narodu – w tym przypadku tego, który wynalazł tenis.
Witamy w życiu i czasach Sir Andy'ego Murraya (w 2019 roku otrzymał tytuł szlachecki), który dzisiaj w wieku 37 lat zakończył karierę tenisa po porażce w ćwierćfinale w grze podwójnej na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu.
Od 2005 roku, kiedy Murray skończył 18 lat, Wielka Brytania już od prawie 70 lat nie widziała, żeby któryś z jej ludzi zdobył tytuł Wielkiego Szlema w grze pojedynczej. Po zdobyciu tytułu juniora w US Open w 2004 roku Murray został namaszczony na kolejnego tenisowego wybawiciela swojego kraju.
Życie Wielkiej Brytyjskiej Nadziei Tenisowej to nieubłagane akwarium. Wimbledon przyciąga uwagę jak nic innego w tenisie: media telewizyjne ze wszystkich zakątków, korpus podróżujących po świecie korespondentów tenisowych, a następnie – najbardziej wścibskie – publikacje tabloidów, które zazwyczaj opowiadają się za możliwym do sprzedania kątem najmniejszego oporu. Pośród tego potencjalnie oślepiającego światła reflektorów Murray stworzył CV w Hall of Fame. Zdobył trzy tytuły Wielkiego Szlema w grze pojedynczej, w tym dwa na Wimbledonie; odegrał główną rolę w walce o Puchar Davisa w 2015 r. (pierwszym od 1936 r.); zdobył dwa złote medale olimpijskie w grze pojedynczej (wraz ze srebrnym w grze podwójnej mieszanej) i 46 tytułów ATP Tour w grze pojedynczej; i osiągnął najwyższy w karierze ranking nr 1 na świecie.

„W niedzielę zniknęło siedemdziesiąt siedem lat bólu” – napisał brytyjski dziennikarz Simon Cambers o oczyszczającym zwycięstwie Andy’ego Murraya na Wimbledonie w 2013 roku.
© AFP
Oczywiście Wimbledon był kluczem do zwycięstwa. Murray dokonał tam wielkiego przełomu w 2006 roku, pokonując w trzeciej rundzie zawodnika, który dotarł do dwóch ostatnich finałów gry pojedynczej mężczyzn, Andy'ego Roddicka, 7:6, 6:4, 6:4. Znakomity zmysł kortowy Murraya tego dnia był fascynujący, przypominająca u uczonego umiejętność łączenia prędkości i rotacji.
Umiejętności te doskonalono od najmłodszych lat. Urodzony i wychowany w Szkocji Murray zaczął grać w tenisa w wieku trzech lat. Gry uczyła go jego mama Judy, która sama w sobie była znakomitą zawodniczką, która bardzo chciała dzielić się grą zarówno z Andym, jak i jego starszym o 15 miesięcy bratem Jamiem.
Wiele lat później Judy zauważyła, że w ówczesnej Szkocji wiedza na temat powodowania udaru była niewielka; czyli mechanika uderzania piłki tenisowej. Jednak własne doświadczenia z obserwacji gry uczyniły ją zapalonym taktykiem. Trzy zasady stanowiły podstawę filozofii tenisa Judy Murray: Robić problemy. Unikaj kłopotów. Wyjdź z kłopotów . Andy wziął to sobie do serca, dokładnie przestudiował najlepsze cechy tej gry i obmyślił sposoby wykorzystania swojego rosnącego zestawu narzędzi w porównaniu z ich narzędziami. Leon Smith, późniejszy kapitan reprezentacji Wielkiej Brytanii w Pucharze Davisa, także był trenerem Murraya przez większą część swojej młodości.
Nigdy nie przestał szukać sposobów na doskonalenie siebie i czerpanie radości z tego, co kochał najbardziej – rywalizacji.
Był też moment bezprecedensowy. 13 marca 1996 roku w Dunblane w Szkocji mężczyzna imieniem Thomas Hamilton wszedł do sali gimnastycznej szkoły, do której uczęszczali obaj chłopcy Murray, i zamordował 16 dzieci. Andy miał wtedy osiem lat, Jamie dziesięć. Wiele lat później podczas wywiadu dla filmu dokumentalnego BBC Andy zalał się łzami i powiedział: „Nie masz pojęcia, jak trudne jest coś takiego, a kiedy zaczynasz się starzeć, uświadamiasz sobie to”.
W wieku 15 lat, wobec braku wielu graczy, z którymi mógłby udoskonalić swoją grę, Murray podjął odważny krok i przeniósł się do Barcelony, aby trenować w słynnej Akademii Sanchez-Casal, gdzie dalej doskonalił swoje umiejętności dzięki pracy z wieloletnim trenerem Pato Alvarezem i byłym trenerem Pato Alvarezem. profesjonalista Emilio Sanchez.
Murray szybko piął się w górę rankingów. Po raz pierwszy zdobył tytuł w grze pojedynczej w lutym 2006 roku, kiedy 18-latek pokonał w półfinale Roddicka i byłego lidera świata Lleytona Hewitta w porywającym finale w San Jose. W 2008 roku dotarł do swojego pierwszego finału Wielkiego Szlema w grze pojedynczej, pokonując Rafaela Nadala w półfinale US Open, po czym przegrał z Rogerem Federerem. Pod koniec 2008 roku Murray zajmował 4. miejsce.
Nastąpiły lata sukcesów, przeciwstawione oczekiwaniom, a nawet udrękom. W 2010 roku, po przegranej w finale Australian Open z Federerem – pierwszej z pięciu porażek w rundzie tytułowej w Melbourne – Murray zalał się łzami i powiedział: „Umiem płakać jak Roger. Chciałbym grać tak jak on.”

Pomimo dotarcia do pięciu finałów Australian Open Murray nigdy nie przekroczył linii mety jako pierwszy w Down Under. W walkach o tytuł Wielkiego Szlema zakończył 3-8 (0-1 na Roland Garros, 2-1 na Wimbledonie, 1-1 na US Open).
armata z PCV do piłek tenisowych
© AFP za pośrednictwem Getty Images
Mentalność Murraya jako tenisisty była niezwykła, czasami nawet sprzeczna i zagadkowa. Jako geniusz taktyczny Murray rozgrywał punkty z precyzją i mądrością. Zakotwiczony przez jednego z najlepszych bekhendów w grze, był szybki, czujny i potrafił wykazać się niesłabnącą ostrożnością, a przy specjalnych okazjach także świetną pozycją. Jednak pomiędzy punktami emocje Murraya często ujawniały się w dość ostry sposób. W tych mrocznych chwilach Murray werbalnie krytykował siebie i swoją lożę przy korcie. Widok Judy, żony Murraya Kim i jego trenera zmuszonych do obserwowania tego w milczeniu był często dość niepokojący.
Ale Murray wiedział, że potrzebuje zmiany. Na początku 2012 roku rozpoczął współpracę z Ivanem Lendlem, surowym kierownikiem, którego ukryte przesłanie było następujące: Nawet nie próbuj ze mną takich dziecięcych rzeczy . Wyraźny przekaz Lendla: Uderzaj częściej forhendem . Murray na tym etapie swojej kariery przegrał swoje pierwsze trzy finały Wielkiego Szlema w grze pojedynczej. Lendl stracił swoje pierwsze cztery, więc obu łączyło bolesne porażki.
Z Lendlem w narożniku Murray dotarł do swojego pierwszego finału gry pojedynczej Wimbledonu w 2012 r. — był to pierwszy raz, kiedy Brytyjczyk zaszedł tak daleko od 1938 r. Choć przegrałby ciasny czterosetowy mecz z Federerem, wspaniały wysiłek Murraya i przemówienie po meczu okazał się ujmujący. Znów zalany łzami Murray powiedział: „Jestem coraz bliżej”.
Niecały miesiąc później, także na Wimbledonie, Murray zdobył złoto na igrzyskach olimpijskich, pokonując w półfinale Djokovica 7:5, 7:5 i Federera w finale 6:2, 6:1, 6:4.

Murray okazał się groźnym rywalem dla wielkich zawodników, z którymi regularnie się mierzył: 11-14 z Rogerem Federerem (którego pokonał w walce o swój pierwszy złoty medal olimpijski w 2012 r.); 7:3 z Juanem Martinem del Potro; 7-17 z Rafaelem Nadalem; 11-25 kontra Novak Djoković.
© AFP za pośrednictwem Getty Images
Jego lato wspinaczkowe zakończyło się w Nowym Jorku. Rozstawiony na trzecim miejscu Murray po raz kolejny znalazł się w głównym finale gry pojedynczej, tym razem z posiadaczem tytułu Djokoviciem. W meczu, który trwał sześć minut zamiast pięciu godzin, Murray ciężko pracował, ale w końcu zdobył tytuł 7-6 (10), 7-5, 2-6, 3-6, 6-2. „Kiedy zdałem sobie sprawę, że wygrałem” – powiedział Murray – „byłem trochę zszokowany, poczułem wielką ulgę i wielką ulgę”. Cała Wielka Brytania prawdopodobnie czuła to samo, ale też pragnęła jeszcze większego triumfu na rodzimych ziemiach.
Nie musieli długo czekać. W ćwierćfinale Wimbledonu w 2013 roku Murray zmierzył się z Hiszpanem Fernando Verdasco, ostrym leworęcznym, który przez większą część swojej kariery uosabiał określenie „niebezpieczny pływak”. Verdasco wygrał pierwsze dwa sety 6:4, 6:3, ale Murray zebrał siły, aby wygrać kolejne dwa 6:1, 6:4, a następnie rozstrzygnął 7:5. Od tego momentu było już nieco łatwiej – półfinałowe zwycięstwo w czterech setach z Jo-Wilfriedem Tsongą i zwycięstwo w prostych setach z Djokoviciem, a Murray w końcu odnalazł wybawienie i zdobył czwarty punkt mistrzowski. Jak napisał tego dnia brytyjski dziennikarz Simon Cambers: „W niedzielę zniknęło siedemdziesiąt siedem lat bólu”.
Przez pięć lat, 2012–2016, Murray był w centrum wydarzeń wraz z Djokoviciem, Nadalem i Federerem, zmieniając rządzącą elitę tenisa w „Wielką Czwórkę”.
Potem nastąpiły kolejne wspaniałe momenty. Dotarcie Wielkiej Brytanii do Pucharu Davisa w 2015 roku było niezwykłym wysiłkiem, ponieważ Murray wygrał wszystkie jedenaście meczów, w których rozegrał: osiem w grze pojedynczej i trzy w deblu u boku Jamiego. Punkt mistrzowski oczywiście przypadł Andy'emu, który zakończył walkę z Belgiem Davidem Goffinem w prostych setach charakterystycznym strzałem Murraya, który zwyciężył z bekhendu.
ZOBACZ: Andy Murray wspomina wspomnienia Rolanda Garrosa na TENNIS.com w Paryżu ⤵️
Następnego lata wykrzyknik na SW19: drugi tytuł Murraya na Wimbledonie. Ten był znacznie mniej dramatyczny. Oprócz pięciosetowego zwycięstwa w ćwierćfinale z Tsongą, w którym Murray wygrał 6:1 w piątym secie, wszystkie pozostałe mecze wygrał w setach, w tym raczej biznesowe zwycięstwo nad Milosem Raoniciem w finale.
W sierpniu Murray ponownie zdobył olimpijskie złoto, a Murray po zaciętym czterosetowym pojedynku pokonał Juana Martina del Potro 7:5, 4:6, 6:2, 7:5.
Mimo że Murray zajmował na tym etapie drugie miejsce na świecie, niewielu odważyło się wyobrazić sobie niesamowity bieg, jaki przebiegnie tej jesieni. W ciągu czterech tygodni w październiku i na początku listopada Murray zdobył tytuły w Pekinie, Szanghaju, Wiedniu i Paryżu, co plasowało go o krok od czołowej pozycji w rankingu. Odpowiednio zasłużył na to w Londynie, wygrywając pięć meczów – w tym zwycięstwo z Djokoviciem w finale – aby zdobyć swoje pierwsze mistrzostwo na koniec roku i numer 1 na koniec roku.

Sezon 2016 Murraya był jednym z najlepszych w erze „Wielkiej Czwórki”. Ukończył go z wynikiem 78-9, zdobywając dziewięć tytułów, w tym Wimbledon, złoty medal olimpijski i 1000 zwycięstw w turniejach na poziomie 1000 na mączce (Rzym), na boisku (Szanghaj) i na boisku (Paris-Bercy). Brytyjczyk przypieczętował to trofeum finałów ATP w zwycięskim meczu z Novakiem Djokoviciem, który zajął pierwsze miejsce w rankingu na koniec roku.
© Obrazy Getty’ego z 2016 r
Steelers vs Raiders transmisja na żywo
Na początku 2017 roku miał zaledwie 29 lat. Jednak przed Wimbledonem zaczęła wychodzić na jaw kontuzja biodra. Po porażce z Samem Querreyem w ćwierćfinale w pięciu setach – w dwóch ostatnich setach 6:1, 6:1 – tenisowy rok Murraya dobiegł końca. W 2018 roku, po operacji stawu biodrowego, był w stanie rozegrać zaledwie 12 meczów, a jego ranking na koniec roku spadł do 260. Rok później podczas Australian Open Murray ujawnił, że kontuzja była tak bolesna, że z trudem zakładał skarpetki. Po pierwszej rundzie i pięciosetowej porażce z Roberto Bautistą Agutem wyemitowano hołd wideo. Operacja w Londynie odbyła się później w styczniu.
Ale Murray nie był całkiem skończony. Wrócił do gry podwójnej w czerwcu, wygrywając turniej Queen's Club u boku Feliciano Lopeza. Choć w głównych turniejach zrezygnował z gry pojedynczej, jesienią wykazał się wyjątkową wytrwałością, zdobywając tytuł w grze pojedynczej w Antwerpii.
Jak najlepiej zapamiętać Andy'ego Murraya? Od sprawności fizycznej i diety po taktykę i trenerów – Murray nie pozostawił kamienia obojętnym. W ciągu prawie 15 lat rywalizacji na najwyższym poziomie nigdy nie przestał szukać sposobów na doskonalenie siebie i czerpanie radości z tego, co kochał najbardziej – rywalizacji. Jedno słowo: oddany. Żaden naród nie odważy się prosić o więcej.