20-latek może być najbardziej wysportowanym zawodnikiem swojego wzrostu lub starszego, o czym Sebastian Korda przekonał się we wtorek na Wimbledonie.
Sebastian Korda stał na tyłach kortu 16 i potrząsał głową. Mamrotał i narzekał sam do siebie. Usiadł na krześle przy linii bocznej, po czym wstał i przeszedł na drugą stronę siatki. Chodził i narzekał jeszcze trochę.
Łatwo było zrozumieć jego frustrację. Dwa dni wcześniej spodziewał się, że w pierwszej rundzie zmierzy się z Alejandro Davidovichem Fokiną. Hiszpan nie jest garbaty, ale Korda cieszyłby się z jego szans. Amerykanin ma bilans 2:0 z Davidovichem Fokiną, a w kwietniu w Monte Carlo pokonał go 6:1, 6:2.
Poza tym rozstawiony z numerem 20. Korda przez ostatnie trzy tygodnie grał obiecujący tenis na kortach trawiastych, docierając do finału w s’Hertogenbosch i półfinału w Queen’s. Jego remis na Wimbledonie był równie obiecujący; wylądował daleko od Jannika Sinnera, Carlosa Alcaraza i Novaka Djokovica. Najwyżej rozstawiony w swojej sekcji Andriej Rublow przegrał dziś.
najlepsze wiosło do tenisa stołowego do spinu
Ale gdy Korda przechadzał się po tyłach kortu, wszystkie te pomyślne rzeczy zniknęły. Davidovich Fokina wycofał się z powodu kontuzji i został zastąpiony przez być może ostatniego szczęśliwego przegranego, z którym ktokolwiek chciałby się zmierzyć: chodzącego asa znanego jako Giovanni Mpetshi Perricard. Co gorsza, Korda właśnie patrzył, jak Mpetshi Perricard ratuje setową pozycję, pokonując zdumiewająco pewną siebie prędkość 130 mil na godzinę. drugi serwis asem pokonał T, a następnie ukradł mu seta, 8-6 w dogrywce.

Mpetshi Perricard rozpoczął rok na 205. miejscu; obecnie zajmuje najwyższą w karierze pozycję 58.
© AELTC/Jon Super
z czego wykonana jest rakieta tenisowa
Imię Mpetshiego Perricarda może wydawać się trudne, ale równie dobrze można się do niego przyzwyczaić – i do widoku jego pasowego serwu, mijającego przeciwników pełną parą. Ma 20 lat, jest Francuzem, 180 cm wzrostu, właśnie dostał się do pierwszej 60-tki, a dwa miesiące temu wyszedł z kwalifikacji, aby zdobyć swój pierwszy tytuł w swoim rodzinnym Lyonie. Mpetshi Perricard został nazwany przyszłością tenisa przez niejednego bliskiego obserwatora tego sportu.
Aby zrozumieć dlaczego, trzeba zobaczyć jego grę. Być może jest najbardziej atletycznym zawodnikiem swojego wzrostu lub wyższego, jakiego do tej pory widzieliśmy. Łączy ten wzrost z płynnym ruchem serwisowym i wybuchowym trzaskiem nadgarstkiem. Jednak bardziej niż inne boty serwujące w przeszłości ma także nokautujący forhend, przyzwoitą prędkość i chęć dotarcia do siatki. Co ciekawe, ale być może niestety, dysponuje także jednoręcznym bekhendem.
Nic z tego oczywiście nie poprawiło Kordzie dnia. Obydwa serwisy trzymają się i krzyczą zwycięzcy w czterech opóźnionych przez deszcz setach. Cała czwórka doszło do tie-breaków, a o zwycięstwie w każdym z nich decydowała różnica dwóch lub mniej punktów. Gdy dobiegły końca, wynik wynosił po dwa sety. Choć mecz był zacięty, bezpieczniejsze pieniądze prawdopodobnie należały do Kordy, która wygrała piąte miejsce. Jest bardziej doświadczonym graczem, właśnie prześliznął się po czwartym secie w tie-breaku 9:7, a w zeszłym miesiącu na Roland Garros Mpetshi Perricard, który nigdy wcześniej nie wygrał meczu w głównym turnieju na turnieju major, przegrał podobnie imponującą piątkę -rozgrywający dla Davida Goffina.
Mimo to zwyciężył Mpetshi Perricard. Jak to często bywa w przypadku serwera z potworami, wystarczyło kilka chwil inspiracji w połączeniu z nerwowym poślizgiem przeciwnika, aby mecz trafił w ręce Mpetshiego Perricarda. Gdy Korda serwował przy stanie 0-1 w piątym secie, Mpetshi Perricard trafił z biegu forhendowego; wykonał ładny, refleksyjny bekhend, który wylądował blisko linii bazowej; i patrzył, jak Korda nie trafił w łatwy, długi forhend w punkcie przełamania.
Co za bitwa! ⚔️
— Kanał tenisowy (@TennisChannel) 2 lipca 2024 r
Szczęśliwy przegrany Giovanni Mpetshi Perricard zdobywa swoje pierwsze zwycięstwo w Wielkim Szlemie w losowaniu głównym po pokonaniu rozstawionego z numerem 20 Sebastiana Kordy 7-6(5), 6-7(4), 7-6(6), 6-7(4) , 6-3. #Wimbledon pic.twitter.com/5aNO01RgOq
To było to. Serwis Mpetshiego Perricarda w zasadzie załatwił resztę. Przegrał 0:30 przy wyniku 2:0, trafił dwa zwycięskie serwisy i jednego asa, aby utrzymać. W ostatnim gemie popisał się trzema asami i jednym zwycięskim serwisem. W meczu miał 51 asów, 93 zwycięzców, miał 37 z 57 przy siatce i obronił wszystkie 11 break pointów, z którymi się spotkał.
Alabama vs Lsu na żywo za darmo
Zapytany przez Tennis Channel, co myśli o tych break pointach, Mpetshi Perricard miał zadziwiająco prostą odpowiedź:
„Spróbuj nie stracić sensu” – powiedział ze śmiechem. „Mój plan gry polega na tym, że zaserwuję T lub skrzydłem i udam się do siatki tak szybko, jak to możliwe”.
„Jestem z siebie bardzo dumny, że wygrałem te kluczowe momenty meczu”.
Ojciec Mpetshi Perricarda był półprofesjonalnym piłkarzem, ale twierdzi, że jego matka jest jego bohaterką, ponieważ wspierała go, gdy opuścił dom w Lyonie i zamieszkał w centrum szkoleniowym francuskiej federacji w Paryżu.
Wimbledonu
Wynik R128 - Singiel mężczyzn 6 5 7 6 6 7 3 7 6 4 7 6 4 6Po porażce w zeszłym tygodniu w ostatnim meczu kwalifikacyjnym Mpetshi Perricard powiedział, że myśli, że „nigdy nie będzie mógł zagrać na Wimbledonie”. Kiedy dowiedział się, że był szczęśliwym przegranym, powiedział, że „był bardzo szczęśliwy, że mógł zagrać przynajmniej jeden mecz na Wimbledonie”.
Teraz w tym roku będzie miał okazję zagrać jeszcze co najmniej raz, przeciwko Yoshihito Nishioce; jeśli wygra, w trzeciej rundzie może zmierzyć się ze Stefanosem Tsitsipasem.
Czy Mpetshi Perricard to przyszłość? Czy jest kimś więcej niż tylko asem? Jego powrót będzie wymagał pracy, ale jego atletyzm powinien uczynić go kimś więcej niż nowym modelem Milosem Raoniciem czy Johnem Isnerem. W jednym meczu, w którym złamał Kordę, oddał dwa genialne strzały z biegu i kolejny punkt trafił do siatki. Jego woleje również będą wymagały pracy, ale udaje mu się to osiągnąć szybciej i częściej niż wielu innych zawodników o wzroście 180 cm z niedawnej przeszłości. Z jego wałem parowym, wystarczy przebłysk błyskotliwości tu i ówdzie, a może wystarczy mu wszystko, czego potrzebuje.
buty do tenisa Converse
Na razie Mpetshi Perricard nie martwi się o przyszłość tak bardzo, jak delektuje się teraźniejszością.
„Truskawki są niezłe” – powiedział o pobycie na Wimbledonie. „A trawa jest niesamowita.”